Władysław Gnyś – na pierwszy ogień

24 sierpnia 1910 w Sarnowie przyszedł na świat Władysław Gnyś. Już w latach młodzieńczych fascynował się lotnictwem i zdecydował związać się z polską armią. Lotnicy byli wówczas – w gruncie rzeczy nie zmieniło się to do dzisiaj – uważani za elitę wojskowości. Nowoczesne maszyny miały się stać bronią przyszłości i rozstrzygać o losach wielkich bitew. Gdy w 1931 roku Gnyś wstępował do Polskich Sił Powietrznych, zapewne nie spodziewał się, iż w osiem lat później przyjdzie mu bronić ojczyzny przed napaścią hitlerowskich Niemiec. Dla wielu pilotów kampania wrześniowa miała być bolesną lekcją pokory – lekcją, z której nie można było wyciągać daleko idących wniosków. Dysproporcja w liczebności i jakości sprzętu była bowiem ogromna. Przegrana nie zraziła polskich myśliwców, bo już wkrótce siali postrach na niebie Anglii, polując na nieprzyjacielskie maszyny na brytyjskim sprzęcie.

We wrześniu 1939 roku Władysław Gnyś służył w 121. Eskadrze Myśliwskiej 2. Pułku Lotniczego. Rankiem 1 września, tuż po rozpoczęciu niemieckiej agresji, wystartował z Krakowa do lotu rozpoznawczego, podczas którego natknął się na wyprawę niemieckich Junkersów. Razem z nim bliźniaczy myśliwiec PZL P11c poderwał do lotu dowódca III dywizjonu myśliwskiego kpt. Mieczysław Medwecki. Niestety, pierwsze starcie z niemieckimi lotnikami zakończyło się tragicznie – Medwecki został zestrzelony, a jego maszyna stanęła w ogniu. Polski pilot zginął w czasie walki. Gnyś zmuszony był skryć się w chmurach. Sytuacja wydawała się bardzo niekorzystna. Pozbawiony wsparcia polski pilot nie zdecydował się na rozpoczęcie bezpośredniej walki z przeważającym wrogiem, zdając sobie sprawę z dużego prawdopodobieństwa podzielenia losu dowódcy. W niedługi czas po tym dostrzegł inną grupę nieprzyjacielskich maszyn. Tym razem była to wyprawa znacznie cięższych i mniej zwrotnych bombowców typu Dornier Do 17. Po krótkiej walce Gnysiowi udało się zestrzelić dwie maszyny. Było to pierwsze zwycięstwo polskiego pilota w okresie II wojny światowej, co czyni Gnysia historycznym zwycięzcą.

Mimo iż walka Gnysia z Dornierami nie jest kwestionowana, niektórzy historycy sceptycznie podchodzą do zwycięstwa polskiego lotnika, postulując, iż spory udział w zestrzeleniu mogła mieć artyleria przeciwlotnicza. Według niektórych teorii Gnyś miał zaliczyć trafienie jednej z maszyn, co spowodowało zmianę trajektorii lotu i zderzenie Dorniera z kolejnym niemieckim bombowcem. Niezależnie od rzeczywistego przebiegu wydarzeń Gnyś miałby ogromny udział w zniszczeniu dwóch wrogich samolotów. Nie ulega też wątpliwości, iż to w czasie walki z polskim pilotem Luftwaffe utraciła pierwszą z maszyn zniszczonych w czasie kampanii wrześniowej, nawet jeśli Polaka wydatnie wspierała artyleria przeciwlotnicza.

Oficjalnie Władysław Gnyś przeszedł do historii jako pierwszy polski powietrzny zwycięzca w II wojnie światowej. Nie był to dla niego koniec walki. W późniejszym okresie przedostał się na Zachód, gdzie służył w Polskich Siłach Powietrznych, biorąc udział m.in. w kampanii francuskiej, a następnie w bitwie o Anglię w składzie 302. Dywizjonu Myśliwskiego „Poznańskiego”.

Jako ciekawostkę warto przytoczyć informację, którą podaje dr Krzysztof Mroczkowski opisujący pierwszą powietrzną walkę kampanii wrześniowej. W 1989 roku Gnyś spotkał się z Frankiem Neubertem, który 1 września 1939 roku zestrzelił Medweckiego. Obaj piloci zaprzyjaźnili się, zamykając symbolicznie, po pięćdziesięciu latach, ten dramatyczny, rozdział historii II wojny światowej.

Fotografia: Władysław Gnyś (Wikipedia, domena publiczna).