Przez pół Europy do Polski – Aleksander Tarnawski

Aleksander Tarnawski był ostatnim żyjącym cichociemnym. Jego historia przez lata była inspiracją dla kolejnych śmiałków, którzy postanowili służyć ojczyźnie w wojskach specjalnych i powietrznodesantowych. W wieku 93 lat wykonał jeszcze jeden skok, symbolicznie przekazując pałeczkę żołnierzom kontynuującym tradycje elitarnej jednostki Wojska Polskiego.

Wojna

Urodził się 8 stycznia 1921 roku w Słocinie. Wybuch wojny pokrzyżował mu rozwijającą się karierę naukową. W dość szczęśliwych okolicznościach udało się mu uniknąć sowieckiej niewoli i w październiku 1939 roku przekroczył granicę z Węgrami. Przemierzył szlak charakterystyczny dla wielu polskich żołnierzy. Ruszył bowiem do Francji, gdzie zaciągnął się do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Początek jego kariery wojskowej był podporządkowany żmudnym szkoleniom – najpierw w 1. Dywizji Grenadierów, następnie (już po ewakuacji do Wielkiej Brytanii) w ramach 1. Dywizji Pancernej. Przełomowym momentem był niewątpliwie akces do służby w kraju. Tarnawski zgłosił się na ochotnika do przerzutu na teren okupowanej Polski. Otrzymał przydział na kolejne wyczerpujące, intensywne i niezwykle trudne szkolenie. Wreszcie 23 września 1943 roku został zaprzysiężony i odelegowany do uczestnictwa w misji specjalnej. Trafił do Bazy Przerzutowej w Brindisi we Włoszech, skąd w nocy z 16 na 17 kwietnia 1944 roku ruszył do ojczyzny. Skok ze spadochronem zakończył się szczęśliwym lądowaniem w rejonie Góry Kalwarii.

Był to dość typowy szlak dla polskich cichociemnych, prawdziwej elity wśród żołnierzy. Przeznaczeni do operacji w okupowanej Polsce mieli być łącznikami między Polskim Podziemiem a ośrodkiem emigracyjnym. Przygotowanie do misji obejmowało wszechstronne szkolenie w zakresie walki wręcz, orientacji w terenie, konstruowania ładunków wybuchowych i oczywiście skoków spadochronowych. Te były bowiem najważniejszym elementem treningu, niezbędnym dla transportu do kraju. Skoki oddawano w szczególnie trudnych warunkach, najczęściej pod osłoną nocy, a przy tym w obliczu możliwej dekonspiracji ze strony sił niemieckich. Zagospodarowanie się na miejscu także nastręczało problemów, bowiem przybysze z Wielkiej Brytanii byli szczególnie narażeni na aresztowanie ze względu na słabe rozeznanie w realiach okupowanego kraju i silną inwigilację środowisk konspiracyjnych.

„Zrzutek” u „ciotki”

W Polsce pomocy udzielili mu członkowie Armii Krajowej. Tarnawski pod pseudonimem ,,Upłaz” trafił najpierw pod opiekę warszawskiej ,,ciotki”, której zadaniem było wprowadzenie cichociemnego w życie pod niemiecką okupacją. Nie było to łatwe zadanie, bowiem skoczkowie mieli jedynie teoretyczne informacje na temat miejsca pobytu i często nigdy wcześniej nie widzieli miast, do których się udawali. Następnie Tarnawski został oddany do dyspozycji Komendy Głównej AK i otrzymał przydział do oddziałów Okręgu Nowogródzkiego AK. Wraz z kolegami przebył trudny szlak bojowy – był zagrożony dekonspiracją ze strony Niemców, a następnie aresztowaniem przez Sowietów, którzy na przełomie 1944 i 1945 roku byli już jednoznacznie wrogo nastawieni względem Polskiego Podziemia, a w szczególności cichociemnych uważanych za agentów przysyłanych z Londynu. Gdy sytuacja na froncie ustabilizowała się, Tarnawski wrócił do cywila. W styczniu 1945 roku dotarł do zdruzgotanej Warszawy. Podejmował się dorywczych prac, by przeżyć na gruzach zniszczonego miasta. Przezornie nie ujawnił swojej tożsamości w obawie przed represjami ze strony komunistów. Po wojnie kontynuował naukę, ukończył Wydział Chemiczny Politechniki Śląskiej i rozpoczął karierę naukową. Dopiero w latach siedemdziesiątych mógł się otwarcie przyznać do służby w elitarnej jednostce cichociemnych. Takich jak on było jeszcze 315 – wielu nie miało tyle szczęścia co Tarnawski, niektórzy zginęli z rąk komunistycznych władz już po wyzwoleniu Polski przez wojska sowieckie. Nowy totalitarny reżim był często równie bezwzględny w tropieniu cichociemnych co niemieccy poprzednicy. Jak wspominał po latach ,,Upłaz”, rolą ,,zrzutków” nie były szczególnie wyrafinowane misje, lecz wsparcie Polskiego Podziemia podstawową pomocą, często samą obecnością ,,ku pokrzepieniu serc”. Z narażeniem życia lecieli przez pół Europy, by dobrowolnie wylądować w okupowanym kraju. Choćby z tego względu cichociemni stanowią symbol odwagi i poświęcenia dla ojczyzny.

W 2014 roku wykonał swój pożegnalny skok spadochronowy. W tzw. tandemie towarzyszył mu żołnierz Jednostki Wojskowej ,,Grom”, która nie bez przyczyny nosi imię Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej. Młodzi wojskowi kontynuują chlubne tradycje przodków i podobnie jak ich bohaterscy poprzednicy są uznawani za elitę sił specjalnych.

Aleksander Tarnawski długo był jednym z ostatnich dowodów ,,żywej historii”, która przemawia do wyobraźni bardziej niż jakakolwiek książka. Zmarł 4 marca 2022 roku w Gliwicach w wieku 101 lat jako ostatni spośród cichociemnych.

Fotografia za: Wikipiedia/NAC, domena publiczna.