Colditz – zamek z przeszłością

Zamek Colditz w kwietniu 1945 roku (Wikipedia, domena publiczna).

Więźniowie mogli uprawiać sport, prowadzić teatr, orkiestrę, organizować się w kółka zainteresowań. Polacy mieli np. swój teatr kukiełkowy i założyli chór obozowy. Francuzi założyli orkiestrę obozową, a Anglicy organizowali gry zespołowe (szczególnie rugby) i prowadzili teatr. W sierpniu 1941 roku odbyła się obozowa olimpiada. Codzienność była jednak zdecydowanie trudniejsza.

Colditz – miasteczko i zamek

Colditz jest małym (niecałe 5 000 mieszkańców) malowniczo położonym nad rzeką Muldą miastem w centrum Saksonii – właściwie pośrodku trójkąta pomiędzy stołecznym Dreznem, Lipskiem i Chemnitz. Jego zalążkiem była rybacka osada słowiańska – Cholidistcha, która w roku 1265 uzyskała prawa miejskie. Echa słowiańskiego pochodzenia można jeszcze odnaleźć w dźwięcznych nazwach okolicznych miejscowości – np. Zschetzsch, Zschadrass, Zollwitz, Terpitzsch czy Koltzschen. Od połowy XVI wieku Colditz miało duże znaczenie jako regionalny ośrodek tkactwa i centrum włókiennictwa, a tutejszy młyn miał książęcy monopol na obsługiwanie 22 okolicznych wsi i miasteczek. Pierwszy zamek powstał pod koniec XI wieku z inicjatywy Wiprechta von Groitzsch (Wiprechta z Grójca). W 1430 roku husyci podpalili budowlę, niestety wkrótce po odbudowie zamek ponownie spłonął. W połowie XVI w. zamieszkał tu August I Wettin. W roku 1694 elektor Saksoński – August II Mocny przeznaczył zamek na swoją rezydencję myśliwską. Kiedy został królem Polski, zaniedbał siedzibę w efekcie czego wartościowsze wyposażenie zostało wywiezione do Miśni i Drezna (m.in. obrazy Lucasa Cranacha Młodszego). Od początku XVIII wieku z rozkazu książęcego zaczęto wydobywać w okolicy specjalną glinę, która była podstawowym surowcem przy produkcji słynnej porcelany w Manufakturze Porcelany w Miśni/Meissen. W 1800 roku na 3 lata zamek stal się przytuliskiem dla ubogich, a później na następne sto lat – pierwszym w Niemczech szpitalem dla psychicznie chorych. Taką funkcję pełnił do 1924 roku. W latach 1933 – 1934 SA urządziło w zamku obóz koncentracyjny głównie dla antyfaszystowsko nastawionych niemieckich komunistów oraz socjalistów. W sumie było tu przetrzymywanych około 600 więźniów. Od października 1939 roku do kwietnia 1945 roku zamek stał się jednym ze 130 niemieckich Oflagów (Offizierslager für kriegsgefangene Offiziere) o oznaczeniu IV C. Był to międzynarodowy obóz specjalny (oznaczony literą „S” – Sonder) w którym przetrzymywani byli alianccy oficerowie – głównie z Anglii, Francji, Belgii, Holandii, Kanady, Czechosłowacji i Polski, wzięci do niewoli, a którzy podjęli próbę ucieczki z innych obozów. Drugą grupę jeńców stanowili ważni dla interesów III Rzeszy schwytani prominentni członkowie rodzin alianckich polityków jak choćby Giles Romilly – bratanek żony Winstona Churchilla (któremu udało się uciec z obozu), Max de Hamel – bratanek Winstona Churchila, Viscount Lascelles – siostrzeniec króla Anglii Jerzego VI, brytyjski As lotniczy Charles Upham.

Oflag IV C

Wobec jeńców umieszczonych w Colditz Niemcy przez cały okres istnienia obozu przestrzegali postanowień Konwencji Genewskiej. Próby ucieczki były karane jedynie umieszczeniem w areszcie obozowym. Więźniowie mogli uprawiać sport, prowadzić teatr, orkiestrę, organizować się w kółka zainteresowań. Polacy mieli np. swój teatr kukiełkowy i założyli chór obozowy. Francuzi założyli orkiestrę obozową, a Anglicy organizowali gry zespołowe (szczególnie rugby) i prowadzili teatr. W sierpniu 1941 roku odbyła się obozowa olimpiada. Osadzeni oficerowie mieli już pewne doświadczenie w organizacji ucieczek i Niemcy zawczasu przedsięwzięli wiele zabezpieczeń i środków ostrożności. Ucieczka z obozu miała być niemożliwa. W slangu niemieckim obóz nosił miano „Das Lager der bösen Buben” – „Obóz złych chłopaków”, ang. „The Bad Boys Camp”. Wedle założonej w Oflagu tzw. szkoły ucieczek – Escape Academy, więźniowie poczuwali się do obowiązku prób ucieczek, a strażnicy mieli zaniechać dodatkowych kar po schwytaniu uciekiniera. Pomimo skalistego podłoża, stalowych drutów, wzmocnionych straży i wart oraz innych utrudnień zanotowano 186 prób ucieczek z tego 31 było udanych (16 osób uciekło z samego zamku, pozostałych zaś 15 zbiegło kiedy byli poza jego murami np. w czasie pobytu w szpitalu, czy podczas prac poza obozem). Ta swoiście rozumiana gra w kotka i myszkę możliwa była dzięki temu, że za więźniów w Oflagu odpowiedzialny był Wermacht. Gdyby podlegał SS lub Gestapo – próba ucieczki kończyłaby się tak tragicznie jak gdzie indziej: rozstrzelaniem na miejscu lub publiczną egzekucją. W archiwum obozu zachowały się dokładne statystyki narodowościowe podejmowanych ucieczek. Wynika z nich że więźniowie Francuscy uciekli 12 razy i kolejne 12 razy próbowali uciekać. Więźniowie z Wielkiej Brytanii skutecznie uciekli 11 razy a 109 razy im ją udaremniono. Holendrów uciekło 7 przy 17 próbach. Oficerowie polscy próbowali ucieczki 17 razy, ale udała się tylko jedna. Polskim uciekinierem był p. por. Stefan Kroner, który uciekł 20.08.1941 roku podczas pobytu w szpitalu w Königswartha nieopodal Budziszyna. Cudem dotarł do kraju, gdzie ukrywał się pod fałszywym nazwiskiem Zygmunt Ostrowski. Gdy w kieleckim, skąd pochodził Gestapo zaczęło deptać mu po piętach, uciekł do rodziny w Miłośnie pod Warszawą i tu przebywał prawdopodobnie do wybuchu Powstania warszawskiego. Któregoś dnia – jak uzupełnia rodzina – po prostu wyszedł z domu nie mówiąc dokąd, co często się zdarzało, gdyż był związany z Armią Krajową i po prostu już nigdy nie wrócił ani nie dał znaku życia.

Jeden z brytyjskich uciekinierów, Pat Reid swoje wspomnienia z pobytu w Oflagu wydał po wojnie w formie książki pt. „The Colditz Story“. Stała się ona kultową pozycją dla wielu pasjonatów historii i wojskowości związanej z II wojną światową. Autor wspomina w niej: „Jak tylko wyszliśmy ze stacji, ponad nami zamajaczyła sylwetka naszego przyszłego więzienia: piękna, spokojna, majestatyczna i wystarczająco niedostępna, żeby nogi się pod nami ugięły. Ta wspaniała, postawiona na klifie budowla dominowała nad całą okolicą. Był to baśniowy zamek znany z bajek dla dzieci”. W grudniu 1940 roku w Londynie powstała specjalna jednostka wywiadowcza MI 9. Była to wydzielona Sekcja Brytyjskiego Wywiadu Wojskowego, która wspierała ruch oporu na okupowanych terytoriach oraz zajmowała się odzyskiwaniem alianckich żołnierzy, którzy znaleźli się za liniami wroga. Utrzymywała ona kontakty z brytyjskimi więźniami wojennymi, służąc im radą, przekazując istotne informacje i wysyłając paczki żywnościowe. Jednostka ta przesyłała do Colditz legalną pocztą Międzynarodowego Czerwonego Krzyża wiele przydatnych do organizacji ucieczek przedmiotów. Jeńcy otrzymywali np. mapy Niemiec nadrukowane na kartach do gry, które ujawniały ukrytą treść po włożeniu kart do wody, kompasy, piły do metalu, fałszywe dokumenty itp. Ukrywano je w wiecznych piórach, puszkach od konserw, papierosach. Najbardziej nietypową próbą ucieczki z oflagu był pomysł dwóch brytyjskich pilotów: Billa Goldfincha i Jacka Besta. Schwytani już wcześniej na próbie ucieczki z jednego z obozów zostali osadzeni w zamku Colditz. Postanowili oni od maja 1944 roku na strychu zamkowej kaplicy skonstruować dwuosobowy szybowiec. Pomagali im dwaj inni oficerowie – Anthony Rolt i Stooge Wardle. Projekt wyrysował jeden z nich na podstawie swojej wiedzy i książki „Projektowanie samolotów” którą odnalazł w więziennej bibliotece. Żebra kadłuba składali z kilkuset elementów łóżek i innych zdobytych kawałków drewna, skrzydła – z desek podłogowych. Zszyte poszwy z pościeli miały służyć jako powłoka na kadłub. Linki sterownicze zrobili z przewodów elektrycznych ukradzionych w niewykorzystywanych częściach zamku. Zakładali, że w dniu ucieczki wybiją dziurę w zachodniej ścianie, wypchną szybowiec na dach i doczepią mu skrzydła o rozpiętości 10 m. Za katapultę miała im posłużyć ważąca tonę wanna wypełniona ziemią i cementem. Miała ona pociągnąć szybowiec i rozpędzić go do prędkości ok. 50 km/godz. Brytyjczycy skończyli budować szybowiec w styczniu 1945 roku. I wtedy okazało się, że koniec wojny jest tak blisko, że lada dzień nastąpi wyzwolenie obozu i nie ma potrzeby kontynuować przygotowań do tej ucieczki.

Replikę tej latającej maszyny zmontowali i przetestowali autorzy programu „Ucieczka z Colditz” emitowanego w brytyjskiej telewizji w 2000 roku. Próba lotu powiodła się. Model szybowca można teraz oglądać w Imperial War Museum w Londynie. Inną przygodę przeżył w maju 1941 roku Szkot Peter Allen. Więźniowie mieli znieść ze strychu nieużywane materace i załadować je na ciężarówki. Szkot założył niemiecki mundur i ukrył się między materacami. W ten sposób udało mu się wydostać z zamku. Po kilkunastu godzinach podróży uciekinier szczęśliwie dotarł do Wiednia, a tam odnalazł Ambasadę amerykańską, gdzie poprosił o pomoc. Powoływał się na rodzinę którą miał w USA. Urzędnicy jednak mu odmówili udzielenia azylu. Zdesperowany, głodny i bez pieniędzy dał się schwytać i wrócił do Colditz.

 

 

Polacy w Colditz

Polscy jeńcy przebywali na zamku w Colditz w trzech okresach: w październiku 1939 roku przybyła pierwsza grupa oficerów, kolejna w listopadzie 1939 roku, a ostatnia w lutym 1945 roku. W latach 1940 – 1943 w Colditz przebywało od 40 do 100 polskich żołnierzy. W 1939 roku wśród polskich oficerów więziono dowódcę Marynarki Wojennej – wiceadmirała Józefa Urunga, dowódców Armii W.P. z kampanii wrześniowej, np. gen. dyw. Wiktora Thommée czy gen. dyw. Władysława Bortnowskiego. Dowódca dywizji z walk nad Bzurą. płk Mieczysław Mozdyniewicz w oflagu został zatwierdzonym przez AK komendantem Tajnej Organizacji Bojowej. Pod koniec 1939 roku w Colditz pozostawało ponad 400 polskich oficerów i podchorążych. Wiosną 1942 roku w obozie przebywało czterdziestu ośmiu oficerów i osiemnastu szeregowców WP. Opuścili oni Colditz dopiero w sierpniu 1943 roku. Po ich wyjeździe zamek w Colditz został wyłącznym obozem dla Anglików, a w okresie późniejszym także dla jeńców amerykańskich. Jedynym odstępstwem od tej zasady było przewiezienie 5 lutego 1945 roku dwudziestoosobowego sztabu gen. Tadeusza Komorowskiego „Bora”. Przybyli z nim także: gen. Antoni Chruściel „Monter”, gen. Tadeusz Pełczyński „Grzegorz”, gen. Tadeusz Kossakowski „Kirgiz”, kpt. Stanisław Jankowski „Agaton” oraz płk. Kazimierz Iranek-Osmecki „Makary”. Stało się tak ponieważ dzięki staraniom władz RP na uchodźstwie w Londynie 29 sierpnia 1944 roku rządy USA i Wielkiej Brytanii uznały Armię Krajową nie za rebeliantów ale regularną armię. Wymuszono tym samym na władzach niemieckich po upadku Powstania Warszawskiego respektowanie Konwencji Genewskiej wobec członków AK. Na mocy tych właśnie regulacji powstańcy, którym udało się przeżyć, jako jeńcy wojenni z punktów rozdzielczych „Durchgangslager-ów” w okolicach Warszawy (znany np. Dulag 121 w Pruszkowie) zostali rozwiezieni w zaplombowanych wagonach towarowych do Stalagów i Oflagów na terenie całej III Rzeszy. Na terenie Saksonii były to obozy m.in. w Colditz, Königstein, Zeithain czy Mühlberg.

Oflag w Colditz został wyzwolony przez oddziały amerykańskie 15.04.1945 roku. Po wojnie władze NRD ulokowały na zamku rodziny posiadaczy ziemskich, których własność skonfiskowało socjalistyczne państwo. Od roku 1989 ponownie działał tu duży szpital dla 400 pacjentów, a potem cały obiekt poddano gruntownej renowacji aż do 2005 roku. Na zamku Colditz działa od 1997 roku Muzeum Uciekinierów. Można tutaj wejść do tunelu wykopanego przez jeńców, a także obejrzeć sfałszowane dokumenty czy ręcznie wykonaną maszynę do szycia na której jeńcy szyli fałszywe mundury niemieckie ułatwiające ucieczki. Jest tu drabina zrobiona z fragmentów łóżek i materaców, tajny nadajnik radiowy na poddaszu, naczynia w których topiono ołów na podrabiane pieczęcie oraz guziki mundurów (ołów pochodził z rur kanalizacyjnych). W pokoju, w którym mieszkał gen. „Bór” Komorowski w roku 2004 lipski Instytut Polski przygotował stałą ekspozycję poświęconą Polsce w okresie okupacji i Powstaniu Warszawskiemu, a w roku 2005 została na dziedzińcu zamkowym wmurowana dwujęzyczna tablica pamiątkowa ufundowana przez Rząd RP poświęcona polskim jeńcom wojennym – oficerom i żołnierzom W. P. którzy przebywali tutaj w latach 1939-1945. Od roku 2007 działa tutaj ogromne Schronisko młodzieżowe EUROPA, a zamek jest częścią saksońskiego szlaku turystycznego „Dolina Muldy – kraina zamków, pałaców i ogrodów”. Po wojnie powstało ponad kilkaset publikacji, filmów dokumentalnych (np. „The Colditz Story” dla BBC) i naukowych opracowań. Powstał też w 2005 roku dobrze odebrany przez krytykę wojenny film fabularny dotyczący wojennych losów zamku w reżyserii Stuarta Orme z Damian Lewis, Laurence Fox w rolach głównych. Także dla miłośników gier komputerowych przygotowano kilka propozycji dotyczących tego niezwykłego miejsca. Po polsku swoje wspomnienia z Colditz opisał toruński pilot por. Kazimierz Sławiński w książce z serii „Biblioteka Pamięci Pokoleń”. Książka nosi tytuł „Jeniecki obóz specjalny Colditz”.

Autor składa serdeczne podziękowania Pani Barbarze Ignatowicz za przesłane zdjęcia kapitana Kazimierza Michałowskiego, z rodzinnych zbiorów.

Rafał Ryszka – koordynator m.in. polsko-niemieckich wymian młodzieży i pedagogów oraz pedagogicznych wizyt studyjnych w Niemczech (certyfikat organizatora projektów międzynarodowych Deutsch-Polnisches Jugendwerk), realizator projektów metodą Erlebnispädagogik (pedagogika przeżyć/edukacja przygodą),instruktor harcerski (harcmistrz) ZHPpgK w Niemczech. Koordynator niemieckiego projektu krajoznawczo-turystycznego „Schlesien mal anders”. Zawodowo nauczyciel w szkole specjalnej Schloss Schönefeld w Leipzig. Przewodnik turystyczny PTTK po Dolnym Śląsku i Saksonii. Z zamiłowania krajoznawca. Zapraszamy także na stronę drużyny harcerskiej z Lipska prowadzonej przez Pana Rafała: https://harcerstwoleipzig.home.blog.