Pierwszy transport do Auschwitz

Pierwszy masowy transport do Auschwitz w 1940 roku. Zdjęcie za: Wikipedia, domena publiczna.

Latem 1940 roku do niedawno otwartego obozu koncentracyjnego zlokalizowanego przez Niemców na terenie okupowanego Oświęcimia przybył pierwszy transport polskich więźniów politycznych. Zostali uwięzieni na skutek drugiej fali prześladowań polskiej inteligencji. Powstanie Auschwitz stało się elementem długofalowej, rozłożonej w czasie i skutecznie rozplanowanej niemieckiej polityki eksterminacyjnej. Jej ofiarami byli głównie Polacy i Żydzi, a obóz został miejscem-symbolem kaźni setek tysięcy niewinnych ofiar hitlerowskiego reżimu.

Auschwitz – miejsce kaźni setek tysięcy

Od pierwszych dni agresji na Polskę Niemcy prowadzili szeroko zakrojoną operację przeciw polskiej inteligencji. Aresztowano i rozstrzeliwano naukowców, ludzi wykształconych, także reprezentantów konkretnych zawodów, w tym nauczycieli, urzędników, wojskowych. W wielu wypadkach najeźdźcy kierowali się przygotowanymi wcześniej listami proskrypcyjnymi. Po początkowych sukcesach akcja uległa zahamowaniu i na przełomie 1939 i 1940 roku notowano mniejsze natężenie działań. Wiosną Niemcy podjęli decyzję o kontynuowaniu operacji i nasilenie terroru. W konsekwencji w maju 1940 roku rozpoczęła się jej druga faza opatrzona kryptonimem ,,AB”. Ponownie doszło do aresztowania tysięcy Polaków, których osadzano w doraźnie formowanych aresztach. W wielu miastach Niemcy zaadaptowali przedwojenne polskie zakłady karne do izolowania przeciwników politycznych. Kolejnym krokiem na drodze do ich fizycznego unicestwienia było rozbudowanie sieci obozów koncentracyjnych. 27 kwietnia 1940 roku Heinrich Himmler wydał rozkaz o utworzeniu pierwszego obozu Auschwitz zlokalizowanego na terenie Oświęcimia. Komendantem placówki został SS-Hauptsturmführer Rudolf Höss.

 

Pierwszy transport

13 czerwca 1940 roku ponad 750 polskich więźniów wyprowadzono z cel tarnowskiego więzienia na ul. Konarskiego. Polaków przygotowano do drogi, choć nie poinformowano ich o celu podróży. Przeszli obowiązkową dezynfekcję, a następnie zostali zgromadzeni na Placu pod Dębem, skąd sformowali długi pochód na dworzec kolejowy. Przemarsz obserwowali mieszkańcy Tarnowa. Podobne sceny miały jeszcze wielokrotnie szokować Polaków ciemiężonych przez Niemców w czasie wieloletniej okupacji. W połowie 1940 roku nie zdawali sobie sprawy z tragedii uwięzionych. Na dworcu więźniów wtłoczono do wagonów i skierowano do Oświęcimia. W transporcie znalazło się 728 ludzi. Nie ma stuprocentowej pewności, co stało się z ponad dwudziestoma Polakami, których wyprowadzono z tarnowskiego aresztu. Przypuszcza się, że część mogła uciec lub zostać przeniesiona do innych miejsc kaźni.

Powitanie śmierci

Jeszcze tego samego dnia transport dotarł do Oświęcimia. Przybycie Polaków poprzedziło osadzenie w Auschwitz 30 niemieckich kryminalistów, którzy przyjechali tam w maju 1940 roku, a następnie objęli stanowiska funkcyjnych w obozie. Polakom przydzielono kolejne numery od 31 do 758. Szczegółową listę obecnych w transporcie ustalili po latach polscy historycy, a dzięki ich zaangażowaniu (m.in. Aleksandra Pietrzykowa oraz pracownicy Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu) udało się również oszacować liczbę ocalałych z piekła. Końca wojny doczekało ponad 200 więźniów z pierwszego transportu, co stanowi wysoki odsetek zważywszy na ogromną śmiertelność oraz rozmiary eksterminacji. Nie spełniła się więc brutalna przepowiednia kierownika obozu i zastępcy komendanta Karla Fritzscha, który oznajmił przybyłym, iż jedyne wyjście z obozu wiedzie przez komin krematorium. W mowie powitalnej stwierdził także, iż Żydzi przeżyją tam dwa tygodnie, a pozostali góra trzy miesiące. Przetrwanie blisko pięciu lat przez ponad dwie setki więźniów pierwszego transportu (część została zwolniona w trakcie trwania konfliktu lub przeniesiona do innych placówek) można rozpatrywać w kategoriach cudu. Słowa zastępcy komendanta są jednoznacznym potwierdzeniem zbrodniczych planów twórców obozu Auschwitz. Miało być to miejsce umożliwiające eksploatację i szybkie uśmiercanie więźniów, co do 1945 roku Niemcy realizowali z przerażającą konsekwencją. Sam Fritzsch nie dożył końca wojny – zginął 2 maja 1945 roku w obronie Berlina. Jego przełożonemu udało się doczekać zakończenia konfliktu. W 1946 roku Höss został złapany przez alianckich żołnierzy, a następnie wydany polskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Wobec ogromu dowodów i zeznań świadków były komendant oświęcimskiego obozu został skazany na śmierć. Wyrok wykonano przez powieszenie 16 kwietnia 1947 roku.

Zdjęcie tytułowe: Pierwszy masowy transport do Auschwitz w 1940 roku. Zdjęcie za: Wikipedia, domena publiczna.