Bitwa na Morzu Barentsa

Bitwa na Morzu Barentsa była jednym z ciekawszych wydarzeń walk morskich w czasie II wojny światowej. Nie ze względu na straty, jakie poniosła którakolwiek ze strony, nawet nie ze względu na fiasko niemieckiej operacji przechwycenia i zniszczenia alianckiego konwoju. Batalia, która zakończyła się klapą niemieckiej wyprawy, przyniosła radykalne zmiany taktyczne zarządzone przez samego Adolfa Hitlera, przenosząc od tej pory ciężar działań w wojnie morskiej na U-Booty. W konsekwencji jest ona swego rodzaju cezurą wyznaczającą kres zwiększonej aktywności raiderów Kriegsmarine, co mocno odmieniło oblicze wojny na morzach i oceanach toczonej w latach 1939-1945.

Plany niemieckie, plany alianckie

Wraz z rozpoczęciem wojny niemiecko-radzieckiej Związek Sowiecki wszedł w skład szerokiego sojuszu państw alianckich. Radziecki dyktator Józef Stalin nagle znalazł się w gronie sprzymierzonych przeciw III Rzeszy. Uderzenie sił niemieckich zaskoczyło Armię Czerwoną, która początkowo cofała się w panice, ustępując przeciwnikowi pola na całej szerokości frontu. Szybko okazało się, że bez wsparcia sojusznika – przede wszystkim aprowizacyjnego – radzieckie wojska pójdą w rozsypkę, a Hitler umocni się w Europie Wschodniej, zagrażając żywotnym interesom brytyjskim w Azji i na Bliskim Wschodzie. W konsekwencji Wielka Brytania zaangażowała się w zaopatrywanie Armii Czerwonej, przesyłając przede wszystkim uzbrojenie i amunicję dla walczących oddziałów. Problemów nastręczała odległość do radzieckich portów. Wielkie operacje konwojowe ruszyły już w sierpniu 1941 roku, kierując się głównie do Murmańska. Wyprawy były wielokrotnie atakowane przez niemieckie siły nawodne i podwodne, co zmuszało Brytyjczyków do organizowania coraz silniejszych eskort dla zagrożonych transportowców. Po włączeniu się do wojny Stanów Zjednoczonych Związek Radziecki był zaopatrywany także przez Waszyngton. Amerykańska US Navy wzmocniła również brytyjską Royal Navy, prowadząc własne operacje. Na przełomie 1942 i 1943 roku doszło do szeregu starć z niemiecką marynarką wojenną Kriegsmarine, która była wówczas szczególnie mocno zaangażowana w zwalczanie alianckich wypraw ze względu na trudną sytuację niemieckich wojsk lądowych w rejonie Stalingradu. Przeciągająca się bitwa mogła zaważyć o losach kampanii radzieckiej, stąd też każdy ładunek dostarczony obrońcom miasta – a w szerszej perspektywie żołnierzom Armii Czerwonej na całej długości frontu – był bezcenny dla podtrzymania słabnącej obrony. Nie da się jednoznacznie stwierdzić, jak dużą rolę odegrały brytyjskie i amerykańskie operacje konwojowe, ale można założyć, że bez wsparcia sojuszników Armia Czerwona nie byłaby w stanie utrzymać pozycji. Stąd też przełom 1942 i 1943 roku był prawdopodobnie kluczowym okresem dla losów całej kampanii.

22 grudnia 1942 roku ze szkockiego portu w Loch Ewe wypłynął silny konwój brytyjski, w skład którego wchodziło 14 statków zaopatrzeniowych i tankowców oraz kilkanaście okrętów eskorty. Wyprawę opatrzono kryptonimem JW-51B. Na pokładzie transportowców znajdowało się kilkaset czołgów i samolotów oraz znaczne zapasy benzyny i amunicji. Do osłony konwoju oddelegowany zespół dowodzony przez kpt. Roberta Sherbrooke’a. 41-letni dowódca nie miał dużego doświadczenia bojowego. Oddano mu pod komendę znaczne siły, w skład których wchodziły: niszczyciele „Achates”, „Orwell”, „Oribi”, flagowy „Onslow”, „Obedient” i „Obdurate” oraz jednostki mniejszych rozmiarów, w tym korwety „Rhododendron” i „Hyderabad”, trałowiec „Bramble”, i trawlery „Northern Gem” oraz „Vizalma”. Dodatkowo daleką osłonę zapewniał „Force R” kierowany przez kontradm. Roberta Burnetta. Do jego dyspozycji pozostawały krążowniki „Jamaica” i „Sheffield” oraz dwa niszczyciele. Początkowo przejście konwoju przebiegało bez zakłóceń. 28 grudnia zerwała się jednak potężna wichura, która spowodowała sztorm. Na skutek błędów w nawigacji od głównych siły odłączyły się trzy transportowce. Do ich ochrony został oddelegowany „Bramble”. W kolejnym dniu pogoda poprawiła się na tyle, że możliwe było połączenie sił i odzyskanie przynajmniej części szyku bojowego. Brytyjskie okręty zmierzały w kierunku Murmańska.

Bitwa

W tym samym czasie w rejonie Morza Barentsa polowały niemieckie U-Booty, których zadaniem było patrolowanie wód przybrzeżnych Związku Radzieckiego. Niemcy zdawali sobie sprawę, że trasa ta jest najpopularniejszym szlakiem alianckich dostaw dla Armii Czerwonej, stąd też ich czujność była w tym rejonie wzmożona. 30 grudnia załoga U-354 wypatrzyła brytyjski konwój. O wykryciu przeciwnika zameldowano dowództwu, które natychmiast wysłało na przechwycenie wyprawy zespół kierowany przez wiceadm. Oskara Kummetza. Miał do dyspozycji dwa ciężkie krążowniki „Admiral Hipper” i „Lützow” oraz 6 niszczycieli „Friedrich Eckoldt”, „Richard Beitzen”, „Theodor Riedel”, „Z29”, „Z30” i „Z31”. Trzy ostatnie były nowoczesnymi jednostkami, zwodowanymi w czasie II wojny światowej. Grupa Kummetza wyruszyła z norweskiego Altafjord i skierowała się na wschód w celu przechwycenia wyprawy przeciwnika. Rankiem 31 grudnia doszło do pierwszego kontaktu między obiema grupami. Około 8.20 niemieckie okręty zostały dostrzeżone przez obserwatorów brytyjskiej korwety. Po 9.00 siły nieprzyjaciela dostrzegły załogi niszczycieli, próbując nawiązać łączność z nierozpoznanymi dotąd okrętami. Słusznie założono, iż Brytyjczycy mogli się natknąć na okręty radzieckie. Mimo wysyłanych sygnałów świetlnych przez „Obdurate”, nie otrzymano odpowiedzi. Zamiast tego jeden z niemieckich okrętów otworzył ogień w kierunku brytyjskiej wyprawy. Kpt. Sherbrook wykazał się w tym wypadku dużym wyczuciem i zmysłem bojowym. Tuż po wykryciu niezidentyfikowanych jednostek nakazał przegrupowanie sił osłony, dzięki czemu w ciągu kilkudziesięciu minut niszczyciele były gotowe do odparcia ataku wroga. „Achates” postawił zasłonę dymną”, umożliwiając ukrycie się przed Niemcami. Warto nadmienić, że Brytyjczycy – w przeciwieństwie do nieprzyjaciela – dysponowali radarem, co z kolei ułatwiało im wykrycie sił nieprzyjaciela nawet przy braku widoczności. Konwój znajdował się w tym czasie na północ od wybrzeży Finlandii i miał przed sobą dobre kilkaset kilometrów do portu przeznaczenia. W konsekwencji siły Sherbrooka musiały stawić czoła wyprawie Kriegsmarine. Kapitan kierował się sprytną taktyką pozorowanych ataków torpedowych. Niemcy, widząc niszczyciele podchodzące do ataku, musieli trzymać się na dystans, obawiając zatopienia swoich ciężkich jednostek. „Lützow” okazał się zresztą niemal kompletnie nieprzydatny, bowiem minął konwój od południa i wdał się w krótką wymianę ognia po wschodniej stronie wyprawy. Następnie około południa odstąpił od ataków.

Bitwa na Morzu Barentsa miała dość chaotyczny przebieg. Ze względu na trudności nawigacyjne i kiepską widoczność nie jest wykluczone, że niektóre ze strzałów oddawano w kierunku własnych okrętów, mylnie biorąc je za jednostki nieprzyjaciela. Dość powiedzieć, że flagowy okręt Sherbrooka znalazł się przez moment na kursie kolizyjnym z kilkukrotnie większym krążownikiem „Admiral Hipper”. Tymczasem załoga niemieckiej jednostki otwarła ogień najpierw do „Achatesa”, gdzie zanotowano niegroźne uszkodzenia, a następnie do „Onslow”. Kpt. Sherbrook został ciężko ranny, ale wciąż dowodził jednostką, co świadczyło o jego wielkim harcie ducha i męstwie w obliczu śmiertelnego zagrożenia. Jego flagowy okręt został uszkodzony przez ogień z „Hippera”. W tym czasie dowódca wyprawy poinformował „Force R” o obecności ciężkiego okrętu nieprzyjaciela. Siły kontradm. Burnetta ruszyły w kierunku konwoju. Po 10.30 niemiecki krążownik namierzył „Bramble”. Brytyjski okręt został szybko unieruchomiony, a następnie dobity niszczyciel „Friedrich Eckoldt”. Ponad stu ludzi zginęło wraz z okrętem. Kummetz nie do końca orientował się w sytuacji, wobec czego „Hipper” przesuwał się najpierw na południe, a później w kierunku północnym, odsuwając się od głównych sił konwoju. W tym czasie udało się mu ostrzelać kolejne okręty brytyjskie, z których uszkodzone zostały „Obedient” i „Achilles”.

Po 11.30 na „Hippera” wpadły krążowniki z „Force R”, który przybył na ratunek konwojowi. Brytyjczykom udało się zaskoczyć załogę najcięższego okrętu, który został teraz ostrzelany przez krążowniki. Odnotowano kilka trafień, co zmusiło Kummetza do wycofania i zaniechania dalszych ataków na konwój. Jakby tego było mało, w kierunku „Hippera” zdążały niszczyciele z osłony – „Eckoldt” i „Beitzen”. I w tym wypadku doszło do tragicznej w skutkach pomyłki, gdy „Eckoldt” zbliżył się do sił brytyjskich, mylnie uznając je za niemieckie jednostki. Został natychmiast ostrzelany. Ogień z „Sheffield” był celny, co umożliwiło zatopienie okrętu o 11.55. Dziesięć minut wcześniej „Beitzen” postawił zasłonę dymną i wycofał się w kierunku zachodnim, dołączając do osłony „Hippera”. Po 12.00 Niemcy odpłynęli. W ciągu kolejnej godziny trwała walka o uratowanie „Achatesa” trafionego wcześniej przez „Hippera”. Niestety, o 13.14 okręt zatonął wraz z kilkudziesięcioma członkami załogi.

Konwój JW-51 B ruszył do Murmańska, gdzie dotarł w ciągu kilkunastu godzin. Wszystkie 14 statków zaopatrzeniowych przetrwało starcie z Niemcami. Operacja Brytyjczyków zakończyła się sukcesem, a przy tym zwycięstwem w kolejnej bitwie morskiej. Kpt. Sherbrook został odznaczony Krzyżem Wiktorii za poświęcenie w walce. Za cenę niszczyciela i stawiacza min zatopionych przed „Hippera” Brytyjczykom udało się zniszczyć jeden z niszczycieli Kriegsmarine. Straty obu stron szacowano na 250 (strona brytyjska) i 300 (strona niemiecka) zabitych. Bezcenny ładunek dotarł do Murmańsk i już wkrótce powędrował na front, gdzie Armia Czerwona powoli wychodziła z opresji.

Bolesny bilans

Informacje o fiasku wyprawy niemieckich okrętów były dla Hitlera kolejnym negatywnym zaskoczeniem. Jeszcze raz okazało się, że Kriegsmarine nie jest w stanie wydatnie rywalizować z alianckimi wyprawami konwojowymi, coraz lepiej zorganizowanymi i ubezpieczanymi przez pokaźne siły morskie. Ważnym elementem operacji zaopatrzeniowych na szlakach morskich było wszechstronne zaangażowanie US Navy, która odciążyła samotną do niedawna flotę brytyjską, umożliwiając dowództwu Royal Navy skuteczniejsze wykorzystanie dostępnych sił i środków. Czynnik amerykański odgrywał w tym okresie szczególną rolę, co oczywiście zostało zauważone przez niemieckich planistów. Na wieść o przegranym starciu Hitler zareagował w charakterystyczny dla siebie sposób – atakiem furii, której ofiarą padli przede wszystkim dowódcy Kriegsmarine. Jeszcze w styczniu 1943 roku admirał Erich Raeder podał się do dymisji, a jego miejsce zajął admirał Karl Dönitz. Nie należy przeceniać znaczenia bitwy noworocznej, choć nie ulega wątpliwości, że przegrana wpłynęła na decyzję o rezygnacji Raedera. Dowódca Kriegsmarine od dłuższego czasu był negatywnie oceniany przez Hitlera i nawet pomimo wcześniejszych zasług nie mógłby długo odwlekać dymisji. Zadaniem nowego szefa niemieckiej marynarki było zrewidowanie dotychczasowej taktyki działań i przeniesienie akcentu na operacje coraz liczniejszych okrętów podwodnych. W konsekwencji od 1943 roku coraz większą rolę w planach Kriegsmarine odgrywały U-Booty. W ataku szału po hiobowych wieściach z Morza Barentsa Hitler zagroził nawet „uziemienie” sił nawodnych, bo te w jego opinii nie sprawdzały się w walkach. Tak drastyczne kroki nie zostały ostatecznie podjęte, bo podjęte być nie mogły – bez zaangażowania raiderów, nawet jeśli nie były tak skuteczne, jak chciałby je widzieć niemiecki dyktator, prowadzenie wojny morskiej nie miało większego sensu. Same U-Booty nie byłyby bowiem w stanie udźwignąć ciężaru działań. Trzeba natomiast podkreślić, że od początku 1943 roku ciężkie okręty bojowe Kriegsmarine były stopniowo wycofywane z aktywnej służby i coraz rzadziej angażowano je w duże operacje przeciwko alianckiej flocie.

Fotografia tytułowa: brytyjski krążownik lekki HMS „Sheffield”. Źródło: Wikipedia/IWM, domena publiczna.