„Jeniec – tak daleko jak nogi poniosą”

Rok premiery – 2001

Czas trwania – 158 minut

Reżyseria – Hardy Martins

Scenariusz – Bernd Schawmm, Hardy Martins

Zdjęcia – Pavel Lebeshev

Muzyka – Edward Artemiew

Tematyka – ucieczka niemieckiego jeńca wojennego z radzieckiego obozu. Na podstawie książki Josefa Martina Bauera.

Akcja rozgrywa się na terenie ówczesnego Związku Radzieckiego. Samotny wędrowiec przemierza skute mrozem pola ZSRR, starając się dotrzeć do ojczyzny. Dziwny obraz? Nie, biorąc pod uwagę to, iż jest to zbiegły z obozu jenieckiego były niemiecki żołnierz, który do niewoli dostał się po klęsce III Rzeszy. Film opowiada losy Klemensa Forella, którego skazano na więzienie w obozie pracy na Syberii. Bohater dostał się tam razem ze swoimi kolegami – żołnierzami Wehrmachtu po przegranej kampanii radzieckiej. Ciężkie warunki, mordercza praca oraz prześladowanie ze strony nadzorującego go podpułkownika Kameneva doprowadzają Niemca do dramatycznej decyzji – postanawia wydostać się z radzieckiego piekła… Tym samym rozpoczyna długą tułaczkę, w której przyjdzie mu się zmierzyć z niejednym niebezpieczeństwem. Co ciekawe, jego ucieczka przypada na wyjątkowo trudny okres, gdy w ZSRR aż roiło się od wszelkiego rodzaju donosicieli oraz ludzi, do których nie można było mieć zaufania.

25 lat ciężkich robót to okres, po którym niewielu wracało do domu. Klimat Syberii oraz nieludzkie traktowanie jeńców wojennych były najkrótszą drogą do śmierci z wycieńczenia. Niewielu więzionych w radzieckich obozach pracy przetrwało walkę z naturą, Sowietami i… samym sobą. Już pierwsze dni niewoli przynosiły czarne myśli o skróceniu własnego życia. Wielu decydowało się na tak desperacki krok, byleby tylko zakończyć mękę i zaznać ukojenia w wiecznym śnie. Klemens Forell zdawał sobie sprawę, iż od Niemiec dzieli go 14000 kilometrów zaśnieżonej drogi, najeżonej niebezpieczeństwami i pułapkami. Mimo to, dzięki pomocy obozowego lekarza, udaje mu się opracować plan ucieczki, zebrać niezbędny ekwipunek i wyruszyć w morderczą podróż do domu. Film pokazuje cztery lata z życia Forella – 1945-49 – podczas których wraz z nim przemierzamy lodowe stepy Związku Radzieckiego i staramy się dotrzeć do Niemiec, gdzie na ojca i męża czekają dwie kobiety – córka i żona. Przyglądamy się również napotkanym na drodze uciekiniera ludziom – najpierw podpułkownikowi Kamenevowi, potem Polakowi żydowskiego pochodzenia i dwóm poszukiwaczom złota. Na przemian spotykamy ludzi dobrych i złych, którzy nie wahają się zarówno pomagać, jak i zabijać. A cel wędrówki jest przecież tak odległy.

Bernhard Bettermann, odtwórca głównej roli, miał zadanie wyjątkowo ciężkie. Kreowana przez niego postać praktycznie cały czas znajduje się na ekranie, co oznacza, iż aktor ten musiał mieć sporo pracy, aby odpowiednio wywiązać się ze swojego zadania. Udało mu się to znakomicie, a wizerunek Forella przedstawił znakomicie. Właśnie tak wyobrażałem sobie niemieckiego zbiega – spokojny, opanowany, chłodny, ale i wytrwały, pomysłowy oraz sprytny człowiek, który za wszelką cenę próbuje czegoś, co wydaje się niewykonalne. Anatoli Kotenyov (filmowy Kamenev) również może się spodobać. Sadystyczny i nieustępliwy radziecki oficer naprzeciw zaszczutego Niemca sprawia bardzo dobre wrażenie. Finałowa scena, w której uczestniczą obaj aktorzy, zrealizowana została w sposób, który najłatwiej określić mianem majstersztyku. Osobiście byłem bardzo poruszony niecodzienną sceną. Za obraz ten twórcom „Jeńca” należą się gratulacje.

W świecie przyrody nic nie zmieniło się przez wieki. Tym krótkim wstępem chciałem poprzedzić temat zdjęć i pracy filmowców w plenerze. Choć zdjęcia kręcono w Niemczech, Uzbekistanie i na Białorusi, pejzaże do złudzenia przypominają te, które można podziwiać na terenie obecnej Rosji. Piękna roślinność oraz surowy klimat tundry, rozległe stepy oraz bezkresne lodowe pola – połączenie tych elementów ze sobą daje doskonały efekt. Ogólnie rzecz biorąc, praca kamerzystów stoi na najwyższym poziomie. Wszystko idealnie komponuje się ze świetną fabułą. Historia Forella trzyma w napięciu do samego końca, zapewniając niesamowite wrażenia przez ponad 2,5 godziny oglądania!

Wybranie na głównego bohatera filmu Niemca było oczywistym zabiegiem niemieckiej ekipy filmowej, która miała już gotowy scenariusz w postaci książki Josefa Martina Bauera. Choć w historii tej niewiele mamy nawiązań do II wojny światowej (bohaterzy rzadko mówią o wydarzeniach lat 1939-45), opinia publiczna w wielu krajach była poruszona. A to za sprawą… zbyt pozytywnego przedstawienia niemieckiego żołnierza, który praktycznie wraca z frontu. Zmienianie historii? Nic bardziej mylnego, gdyż film ten wcale nie ma na celu usprawiedliwiania narodu niemieckiego i ukazywania bestialstwa Sowietów, lecz jest obrazem zmagań człowieka, który niegdyś był żołnierzem. Co więcej, Forell w czasie swojej wędrówki nie jest skłonny do przemocy. Jedynie raz, będąc do tego zmuszonym przez sytuację, decyduje się na zabicie człowieka. Czy zatem prawdą jest zarzucanie filmowcom zakłamania? Myślę, że nie, a każdy inteligentny człowiek powinien bez trudu zrozumieć przesłanie „Jeńca”.

Film robi ogromne wrażenie. Choć 75% obrazu stanowią zmagania Klemensa Forella, ściganego przez radzieckich żołnierzy i kilkukrotnie wspomnianego już podpułkownika Kameneva, widz nie nudzi się. Na ekranie co rusz przesuwają się żywe obrazy, a kamerzysta dokonuje cudów, ujmując piękno oraz surowość rosyjskiej (jak było naprawdę, napisaliśmy powyżej) natury. Zakończenia mogliśmy się spodziewać, jednak niejednokrotnie zabiło nam mocniej serce, gdy wydawało się, że podróż Forella dobiegła końca. Na szczęście, optymistyczny epizod kończy wyprodukowany przez Niemców film, a oglądający może odetchnąć z ulgą – Forellowi udało się wyjść z piekła. Powrócił do świata żywych. Na pochwałę zasługuje kreacja Bernharda Bettermanna, który wcielił się w rolę głównego bohatera. „Jeniec – tak daleko jak nogi poniosą” nie nudzi, lecz potrafi zaciekawić, i za to jego twórcom chwała.

Ocena: