„Bokser z Auschwitz” – recenzja książki

Rok wydania – 2019

Autor – Marta Bogacka

Wydawnictwo – Demart

Liczba stron – 200

Tematyka – Historia Tadeusza Pietrzykowskiego, przedwojennego boksera, który trafił do Auschwitz w pierwszym transporcie – w obozie koncentracyjnym odbywał regularne walki bokserskie, bijąc m.in. mistrza Niemiec.

Nie po raz pierwszy ze zdumieniem przyjmuję premierę książki o bohaterze, którego historii wstyd nie znać, a jednak nie znam. Losy Tadeusza Pietrzykowskiego to znakomita opowieść, zapomniany epizod, który – jak słusznie zauważa wydawca książki „Bokser z Auschwitz”- nie był dotychczas przedmiotem kompleksowego opracowania. Czy wiedzieli Państwo, że w Auschwitz rozgrywano regularne mecze bokserskie? Czy słyszeli Państwo, że Tadeusz Pietrzykowski w niemieckim obozie koncentracyjnym był uznawany za Mistrza Wszechwag? Brzmi nieprawdopodobnie, a jednak. W opowiadaniu „U nas w Auschwitzu” autorstwa Tadeusza Borowskiego (oczywiście, także więźnia) Pietrzykowski doczekał się krótkiej, acz bardzo treściwej wzmianki: „Jeszcze dziś tkwi w nas pamięć o Numerze 77, który bił Niemców jak chciał”. I nie jest to wzmianka na wyrost!

Zacznę może od tego, co w historii Pietrzykowskiego ma dla mnie szczególne znaczenie. Polak przeżył Auschwitz, po wojnie wiódł względnie spokojne życie, a tuż po wyzwoleniu zdążył się jeszcze załapać do Maczka i jego 1. Dywizji Pancernej. Wszystko to znajdziemy oczywiście w biografii autorstwa Marty Bogackiej. Kreśli ona interesujący rys historyczny przedwojennej Warszawy, gdzie „Teddy” stawiał pierwsze kroki na ringu. Już wtedy rokował znakomicie, wyszedł w końcu spod ręki legendarnego Feliksa Stamma. Po wybuchu II wojny światowej bił się w obronie stolicy, a następnie został aresztowany przez Niemców przy próbie przedostania się na Zachód. 14 czerwca 1940 roku trafił do Auschwitz, w pierwszym transporcie więźniów, który wyjechał z Tarnowa. Nie byłoby może w tej historii nic zaskakującego, gdyby nie to, że w Auschwitz Pietrzykowski toczył walki bokserskie, bijąc m.in. byłych mistrzów Niemiec i Holandii.

Jego walka z Walterem Dunningiem, kapo wyjątkowo brutalnym nawet jak na niemieckie standardy, przeszła do obozowej historii i prawdopodobnie zapewniła „Teddy’emu” przetrwanie. Żałuję, że wątków bokserskich nie znalazło się w książce jeszcze więcej, bo są po prostu rewelacyjne, nawet dla kogoś, kto w historii polskiego boksu zatrzymał się na walkach Andrzeja Gołoty. Bogacka uzupełniła narrację i wspomnienia współwięźniów wypowiedziami samego Pietrzykowskiego, co dodało całości więcej klimatu i emocji. Mimo iż znałem zakończenie tej historii, i tak przeżywałem ją jak realne walki bokserskie toczone w czasie rzeczywistym. Szkoda zatem, że samego „Teddy’ego” jest w książce zwyczajnie za mało. Jak to często bywa w przypadku biografii z ograniczonym dostępem do źródeł, książka została wypełniona obozowymi anegdotami i drugorzędnymi detalami, a więc tym, co dla osób rozeznanych w temacie jest dość oczywiste. Gdybyśmy mieli wskazać inne słabości, cóż, kilka elementów, głównie pod względem narracyjnym, nie zostało odpowiednio dopracowanych i tutaj trzeba wyjątkowo zganić korektę, a częściowo także autorkę.

Na plus wychodzi natomiast dodatek w postaci wspomnień – może bardziej opowiadań – Pietrzykowskiego. Bardzo interesujący materiał, który rzuca nieco więcej światła na postrzeganie rzeczywistości przez głównego bohatera książki, na jego wrażliwość i kontrastujący z rękawicami bokserskimi estetyzm. Świadczy to w dużej mierze o jego niezwykłości, złożoności charakteru, wszechstronnych umiejętnościach. Nie przypadkiem potrafił się zaadaptować w tak dramatycznych okolicznościach jak pobyt w obozie koncentracyjnym. I nie przypadkiem będzie pierwowzorem głównego bohatera w filmie „Mistrz”. Czekamy zatem na produkcję, a tymczasem – warto przeczytać Boksera z Auschwitz” jako wstęp do kinowych emocji.

Recenzja „Boksera z Auschwitz” powstała we współpracy z Bestsellery TaniaKsiazka.pl.

Ocena: