„Cel Tirpitz” – recenzja książki

Rok wydania – 2013

Autor – Patrick Bishop

Wydawnictwo – Rebis

Liczba stron – 470

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – historia ponad dwudziestu operacji alianckich przeciwko niemieckiemu pancernikowi „Tirpitz”.

W polskiej historiografii dość popularnym tematem było polowanie na niemiecki pancernik „Bismarck”. Historyków znad Wisły szczególnie mocno interesowało zaangażowanie w walkę niszczyciela „Piorun”. I chociaż mała jednostka nie miałaby większych szans w starciu z wielkim okrętem, pojedynek ten opisywano szeroko i z wielkim zadęciem. Być może z tego względu bliźniaczy okręt „Bismarcka”, pancernik „Tirpitz” nie cieszył się wielką popularnością. Z dużym zadowoleniem przyjąłem zatem tłumaczenie publikacji Patricka Bishopa zatytułowanej „Cel Tirpitz”, upatrując w niej szansy na solidne opracowanie poświęcone historii pancernika. Bishop, znany nam z doskonałej „Bitwy o Anglię”. I tym razem brytyjski autor nie schodzi poniżej pewnego poziomu, choć nie ustrzegł się wpadek.

Polską wersję językową książki przygotował Dom Wydawniczy Rebis, który zadbał o bardzo dobre tłumaczenie i edycję tekstu. Do książki dołączono też wkładki z estetycznymi fotografiami archiwalnymi, które dodatkowo uzupełniają zdjęcia i mapki sytuacyjne zamieszczone w poszczególnych rozdziałach. Całość, do czego dodać należy twardą okładkę, składa się na solidnie przygotowaną pozycję.

Omawianie kwestii merytorycznych rozpocząć należy od zakresu książki. Bishop postawił sobie za główny cel opisanie misji podejmowanych przez aliantów, które doprowadziły do zniszczenia pancernika. Nie zapomniał jednak o obszernym wprowadzeniu, które pozwoli czytelnikom zrozumieć wagę i znaczenie „Tirpitza” dla działalności niemieckiej i brytyjskiej marynarki w północnej części Oceanu Atlantyckiego i na Morzu Północnym. W tym wypadku Bishop mógł postarać się o bardziej dogłębną analizę, Niepotrzebnie poświęcił tyle miejsca misji zatopienia pancernika „Bismarck”. Owszem, miała ona kluczowe znaczenie dla strategii Kriegsmarine obejmującej „Tirpitza”, ale to właśnie skutki winny stać się meritum rozważań na tym etapie, a nie walki z udziałem „Bismarcka”. W tym momencie Bishop przechodzi do opisywania brytyjskich operacji konwojowych i znaczenia „Tirpitza” dla planów Admiralicji. Właściwie tutaj rozpoczyna się historia właściwa, a więc opis ponad dwudziestu misji, które ostatecznie pozwoliły zatopić pancernik.

Zauważyć trzeba, iż kolejne operacje miały różny charakter, a Bishop ujmuje problem walki z „Tirpitzem” w szerokiej perspektywie. Opis rajdu na Saint-Nazaire stał się jednym z elementów toczonej batalii. Przebiegała ona na wielu etapach i w wielu płaszczyznach. Oczywiście, Bishop jako specjalista od zagadnień lotnictwa koncentruje się głównie na operacjach powietrznych, ale nie unika tematu operacji „Source” (X-crafty i ich szalona misja). Poświęca dużo miejsca planowaniu kolejnych uderzeń, motywacji dowódców, przygotowaniu lotników, wreszcie analizuje ewentualne sukcesy RAF. Narracja uzupełniana jest o sprawozdania z niemieckiego sztabu. Wstawki te pozwalają zrozumieć, co działo się z „Tirpitzem”, jak był wykorzystywany i jakie nastawienie mieli niemieccy dowódcy odnośnie jego udziału w wojnie. Nie brakuje zatem akapitów poświęconych reakcjom Adolfa Hitlera, którego osobiste zaangażowanie znacząco wpłynęło na unieruchomienie pancernika w norweskich fiordach. To z kolei skłoniło Brytyjczyków do wypracowania mozolnej, długotrwałej, ale w ostateczności skutecznej taktyki bombardowania „Tirpitza”. Bishop dokumentuje podejmowane przez nich wysiłki. Czyni to w bardzo dobrym stylu, a jego doświadczenie w zakresie operacji lotniczych procentuje – książkę czyta się świetnie, opisy operacji są dynamiczne i zawierają liczne szczegóły. Autor szybko zyskuje sobie pozycję eksperta, któremu łatwo zaufać. Do tekstu udanie wplata wspomnienia i relacje świadków wydarzeń, które pozwalają jeszcze lepiej zrozumieć ideę operacji przeciwko „Tirpitzowi”. Niewątpliwie Bishop ma duży talent i tworzy znakomitą opowieść wojenną, która nie jest wyłącznie suchą relacją, ale żywym i barwnym opisem zdarzeń.

Poprzednie zdanie mogłoby być w zasadzie laurką publikacji, gdyby nie kilka mankamentów. Nie mają one wielkiego znaczenia w stosunku do oczywistych zalet, ale w drobny sposób rzutują na ocenę całości. Trzeba jednak przyznać, że po raz kolejny Dom Wydawniczy Rebis sięgnął po książkę wartościową, na której przeniesieniu na rynek polski zyskają wszyscy zainteresowani historią II wojny światowej czytelnicy. Nazwisko Patrick Bishop może być za niedługo synonimem dobrej lektury, warto zatem śledzić jego karierę pisarską.

Ocena: