„Dawaj czasy!” – recenzja książki

Rok wydania – 2017

Autor – Stanisław M. Jankowski

Wydawnictwo – Rebis

Liczba stron – 384

Seria wydawnicza – Historia

Tematyka – opowieść o sowieckim wyzwoleniu Polski w latach 1944-45.

„Wyzwolenie” ziem polskich przez Sowietów to wyjątkowo trudna historia. Nie dlatego, że operacja militarna Armii Czerwonej była szczególnie skomplikowana, lecz ze względów polityczno-społecznych. Naród polski jak żaden inny cierpiał przez sześć lat brutalnej niemieckiej okupacji. Gdy wydawało się, że dramat milionów ludzi skończy się wraz z uwolnieniem od bezlitosnego najeźdźcy, społeczeństwo ponownie musiało się zmierzyć z niewolą. Tym razem z rąk sojusznika, który pod pozorem bratniej pomocy odebrał suwerenność. Nie odebrał jednak nadziei, bo ta była silniejsza od reżimu komunistycznego. Po ponad czterdziestu latach Polacy znowu mogli przeżywać wyzwolenie, tym razem w imię demokratycznych przemian. „Dawaj czasy!” Stanisława M. Jankowskiego to kolejna ciekawa i wartościowa książka, która ukazuje się w serii „Historia” promowanej przez Dom Wydawniczy Rebis. Mimo iż autor nie dokona przełomu na polskiej scenie historycznej, raz jeszcze udowadnia, że jest utalentowanym pisarzem, który wie, jak opowiadać o przeszłości.

W pierwszej kolejności kilka uwag natury historycznej. Coraz częściej historycy starają się unikać słowa „wyzwolenie”, by nie narazić się na ostracyzm w środowisku silnie spolaryzowanym dyskusją natury politycznej. Jest to niewątpliwie kwestia kontrowersyjna, bowiem trzeba jednoznacznie stwierdzić, że bez zaangażowania Armii Czerwonej pozbycie się Niemców z Polski nie byłoby możliwe. I za to niewątpliwie żołnierzom radzieckim należy się wdzięczność. Wielu z nich szło do walki nie tyle w imię komunistycznych ideałów, nie z wizją ciemiężenia Polaków, lecz w poczuciu rzeczywistej walki z faszystami. Nie można jednak przymykać oka na wszystkie okropieństwa, które towarzyszyły ich kampanii i wreszcie polityczne podporządkowanie Polski Związkowi Radzieckiemu. „Wyzwolenie po sowiecku”, o czym wprost mówi Stanisław M. Jankowski to jedna wielka kampania zbrodni wymierzonych w ludność cywilną. Autor nie rzuca bezpodstawnych oskarżeń, szczegółowo dokumentuje konkretne przypadki okrucieństwa. Koncentruje się także na walce Sowietów z Polskim Podziemiem, jasno wskazując na złe intencje „wyzwolicieli”.

„Dawaj czasy” jest jedną z pierwszych tak ostrych, tak wyrazistych i tak plastycznych opowieści o przekleństwie obecności Armii Czerwonej na ziemiach polskich. Wrzucanie wszystkich radzieckich żołnierzy do „jednego wora” jest oczywiście nadużyciem i nie powinno się pojawiać w historycznej dyskusji. Nie można jednak przeoczyć i przemilczeć tysięcy przykładów okrucieństwa, brutalności i zwyczajnego zła. I nie można ich tłumaczyć wojną, bo nawet wojna nie stanowi uzasadnienia dla zaprzeczenia człowieczeństwa. Jankowski nie napisał książki przełomowej, zwrócił uwagę na fakty, by zilustrować pewne zależności i zjawiska. O wielu okropieństwach mieliśmy już pojęcie, podlegały szczegółowym badaniom. Polski historyk w zwięzłej formie zebrał najważniejsze aspekty polsko-sowieckiego braterstwa broni, które w rzeczywistości okazało się dziwacznym sojuszem obliczonym na wykorzystanie słabszego. A że w tym układzie rola słabszego przypadła Polsce, Sowieci korzystali do woli.

W konsekwencji „Dawaj czasy!” to wartościowa pozycja, która umożliwia spojrzenie na obecność Armii Czerwonej w Polsce z perspektywy ofiar i strat materialnych. Jankowski być może zbyt rzadko odwołuje się do polityki, nie wchodzi w głębsze analizy, koncentrując się na wybranych przykładach, jednak robi to umiejętnie, podpierając się licznymi dokumentami. Nie stara się na siłę szokować, jest raczej dokumentalistą, który odsłania kulisy sowieckiej obecności w Polsce. To odpowiedź na propagandowe teksty o braterstwie i przyjaźni łączącej oba narody w schyłkowym okresie II wojny światowej ujawniająca rzeczywiste oblicze wyzwolicieli spod znaku czerwonego sztandaru.

Ocena: