„Francja Vichy” – recenzja książki

Rok wydania – 2011

Autor – Robert O. Paxton

Wydawnictwo – Bukowy Las

Liczba stron – 490

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – książka dokumentująca historię Republiki Vichy powstałej w miejsce podbitej przez Niemców Francji.

Upadek Francji w 1940 roku wstrząsnął ówczesnym światem. Bez dwóch zdań. Niewielu spodziewało się, że po nieco ponad miesiącu działań zbrojnych pancerne zagony Hitlera rozprawią się z wojskami zachodniego mocarstwa. Zwłaszcza Francuzi, czemu trudno się dziwić, wydawali się być wstrząśnięci. I to tak bardzo, że postanowili pokolaborować z Niemcami, wysyłając do tej mało zaszczytnej roli naczelnego bohatera wojennego. Robert O. Paxton ujawnia kulisy działalności rządu marszałka Petaina, budując obraz Francji Vichy, dziwacznego tworu, który mógł powstać tylko w czasie II wojny światowej.

Przygotowaniem publikacji Paxtona zajęło się Wydawnictwo Bukowy Las, które niedawno uraczyło nas znakomitą biografią gen. Mansteina. Także tym razem dostajemy do rąk świetnie przygotowaną publikację, która wyróżnia się estetyką wydania, nieźle dobraną grafiką i staranną pracą na poziomie tłumaczenia i redakcji (chociaż wpadki w spisie treści zrozumieć nie mogę – zwalmy to na drobne przeoczenie literówki). Brakuje nieco większej ilości zdjęć archiwalnych, ale te, które zamieszczono w książce są odpowiednie. Wydaje się jednak, iż w tak obszernej publikacji można ich było wrzucić więcej – dokumentacja fotograficzna tego okresu jest przecież dość bogata, co mogło się przełożyć także na wzbogacenie tekstu Roberta Paxtona. Tak czy inaczej, na poziomie wydawniczym docenić trzeba pracę wykonaną przez Bukowy Las, bo książka prezentuje się na półce bardzo dobrze. A przecież prawdziwy miłośnik historycznych lektur musi mieć porównanie.

Jak to jednak w życiu bywa, nie wygląd jest najważniejszy (w tym momencie szeroki uśmiech zagościł na mojej twarzy). Liczy się, oczywiście, tekst. Stąd też już na wstępie zaznaczyć muszę, iż wbrew temu, co głosi okładka o przełomie nie ma mowy. Paxton nie zrewolucjonizuje historii II wojny światowej; wniósł do niej jednak całkiem sporo. Całość narracji wyprowadzona jest z niemiecko-francuskiego konfliktu. Dalej prezentowana jest perspektywa dla kolejnych okresów działalności Rządu Vichy. Autor zaskakuje naprawdę rzetelną analizą zmian we francuskiej rzeczywistości. Wykazuje dane dotyczące przeobrażeń administracji, nowinek w ówczesnym prawie, dostrzega szereg ważnych problemów, które na pierwszy rzut oka nie stanowią historycznej esencji. Mimo tego mają spore znaczenie i ich obecność w książce nie może dziwić. Analiza zachodzi również na poziomie personalnym. Paxton przygląda się współtwórcom Francji Vichy, dostrzegając ich motywacje, ambicje i przeszłość, która często w silny sposób wpływała na ich późniejsze decyzje. Nie stara się ani rozgrzeszać, ani też piętnować wybranych postaci historycznych. Autor jest Amerykaninem, który na Francuzów może spojrzeć z perspektywy. Jak to dobrze, że politolog z Lexington w stanie Virginia nie urodził się gdzieś na terenie Wielkiej Brytanii. Mielibyśmy bowiem antyfrancuską krucjatę, z której niewiele by wynikało.

Wśród rozmaitych spostrzeżeń poczynionych przez Paxtona wyróżnić trzeba ewidentne rozwiązanie rąk Petaina i jemu podobnych. W opinii amerykańskiego historyka nie są to już bezwolne marionetki podporządkowane Hitlerowi, ale samodzielni, wyrachowani politycy, którzy wbrew wszelkim regułom wykorzystali tragiczną sytuację ojczyzny do własnych celów. Brakuje mi informacji dotyczących działalności francuskiego ruchu oporu. Był on także elementem realiów systemu. Co gorsza, autor dość wybiórczo potraktował informacje związane z funkcjonowaniem Republiki Vichy. Ograniczył do minimum stosunki francusko-niemieckie. Rozważania dotyczące planów Hitlera i jego podejścia do administrowania okupowanej de facto Francji zostały zepchnięte na margines. Jest za to sporo na temat wewnętrznych rozgrywek w łonie elity politycznej Vichy, co poczytać trzeba za spory plus publikacji. Rzadko mamy okazję czytać tego typu opracowania, które tak solidnie traktują temat starć po jednej stronie barykady. W odniesieniu do Francji nie mieliśmy bodaj tego typu książki na polskim rynku, co jeszcze bardziej podnosi prestiż i wymowę dzieła Roberta O. Paxtona.

„Francja Vichy” nie jest tegorocznym hitem wydawniczym. Książka z pewnością nie aspirowała to tak zaszczytnego miana i nikt nie spodziewał się zapewne, iż rzeczywiście będzie przełomem w trudnym temacie historii dziwacznego tworu quasi-państwowego z okresu II wojny światowej. Wnosi jednak do naszej historycznej świadomości sporo świeżości i nowych danych. Jest to jednak za mało, by zapracować sobie na tytuł książki wybijającej się ponad przeciętność. To prostu solidne opracowanie wybranych zagadnień z rozległej tematyki Republiki Vichy – wybranych, bo książka nie jest kompletna. Szereg tematów został albo pominięty, albo spłycony. Niektóre w ewidentny sposób uwypuklono, ale wrażenie szczegółowości potęguje fakt niedoróbek w innych sektorach. Jest nieźle, ale mogło być dużo lepiej.

Ocena: