„Łowca” – recenzja książki

Rok wydania – 2014

Autor – Zbigniew Lubieniecki

Wydawnictwo – PWN i Ośrodek Karta

Liczba stron – 152

Seria wydawnicza – Karty Historii

Tematyka – historia życia młodego człowieka, który mścił się za na Sowietach.

Niezwykle trudne jest dzisiaj uchwycenie specyfiki działań żołnierzy, którzy po oficjalnym zakończeniu II wojny światowej decydowali się na kontynuowanie walki, tym razem przeciwko Armii Czerwonej. Niezależnie od motywacji – osobistej, ideologicznej, patriotycznej – każdy taki akt wzbudza kontrowersje, a temat Żołnierzy Wyklętych po dziś dzień dzieli historyków. Autobiograficzna opowieść Zbigniewa Lubienieckiego zatytułowana „Łowca” także stanie się przyczynkiem do dyskusji. Dyskusji trudnej, ale koniecznej w obliczu wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat. Lubieniecki już jako dziecko poznał smak radzieckiej okupacji. Wraz z matką trafił na Sybir, jego ojciec został zamordowany przez sowieckich siepaczy, a młody Zbyszek poprzysiągł zemstę. Jeszcze w sybirackim obozie złożył on quasi-harcerskie ślubowanie, które zapoczątkowało krwawą wendetę. Motyw zemsty jest jednym z najpotężniejszych oręży pisarskich. Czytelnicy z wielką fascynacją zapoznawali się z historią hrabiego Monte Christo, kibicując mu najpierw w samotnej walce ze zdrajcami, a później podczas jego zmagań z losem. Książka Lubienieckiego w wielu z nas wywoła podobne emocje. Dla innych może jednak stanowić niezwykle trudną i skomplikowaną zagadkę.

Lubienieckiego i jego rodzinę poznajemy przed wybuchem wojny. Następnie towarzyszymy im na wojennych szlakach, obserwując tułaczkę, która zawiodła Zbyszka i jego matkę do radzieckiej Rosji. Tam, bity, upokarzany, poniżany, zmaga się z coraz większą niechęcią, hodując w sobie naturalną nienawiść do oprawców. Najpierw udaje się mu wyzwolić od ciemiężycieli w szkole, później ucieka z domu i rozpoczyna bolesną wędrówkę, podczas której coraz bardziej zbliża się do cienkiej granicy między człowieczeństwem a zezwierzęceniem. Obserwujemy stopniową degradację, upadek wszystkich wartości. Kiełkujące ziarno nienawiści wydało plon w postaci bezlitosnego mściciela, który był gotów zabijać za dawne krzywdy. Momentami cała historia brzmi nieprawdopodobnie, może nawet dość naiwnie, ale w obliczu tego, co wiemy na temat stalinowskiej Rosji – wszystko jest możliwe.

Wspomnienia Lubienieckiego dotyczą przede wszystkim okresu przed powrotem do ojczyzny. Dopiero ostatnie 30-40 stron zostało poświęcone temu, co właściwie miało być esencją publikacji. Zbigniew staje się bowiem „łowcą” polującym na Rosjan. Temat ten nie został dokładnie opisany. Autor opowiada kilka historii, ale całość skomponowana jest w dość chaotyczny sposób. Trudno się temu zdziwić, zważywszy na fakt, iż bazował on na zapiskach w prowadzonym od czasu do czasu pamiętniku. Mimo wszystko uczucie niedosytu jest tu jak najbardziej uzasadnione. Książka, mimo iż ciekawa, brzmi jak historyczno-wspomnieniowe science-fiction. Nie chcę zarzucać Lubienieckiemu przekłamań, ale trudno mi w to wszystko uwierzyć na słowo. Jeśli jednak weźmiemy treść „Łowcy” za prawdziwą, jest ona zwyczajnie przerażająca. I nie dlatego, że Lubieniecki zabijał ludzi, ale dlatego, że nie robił tego w imię wyższych ideałów, lecz z pobudek prywatnych, z chęci mordowania, którą zaszczepił w sobie przez lata.

„Łowca” będzie zatem intrygującą, w pewnym sensie fascynującą lekturą, której jednak nie zakwalifikowałbym do grona książek obowiązkowych. Wspomnienia, choć stylistycznie bez zarzutu, są na tyle nieposkładane, niedokładne i chaotyczne, że trudno je zestawić z rzeczywistością. Nie ulega jednak wątpliwości, iż Lubieniecki odkrył przed czytelnikami nowy, odrealniony świat, zmuszając ich do refleksji nad bolesną przeszłością, ludzką naturą i granicami człowieczeństwa.

Ocena: