„Mińsk Białoruski 1941” – recenzja książki

Rok wydania – 2011

Autor – Sławomir Kosim

Wydawnictwo – Bellona

Liczba stron – 176

Seria wydawnicza – Historyczne Bitwy

Tematyka – praca poświęcona jednej z pierwszych bitew na froncie wschodnim – starciu pod Mińskiem Białoruskim.

Bitwy, które toczono na frontach II wojny światowej, nieodmiennie stanowią niezwykle cenny materiał, który przez historyków wykorzystywany jest nie tylko jako możliwość prowadzenia badań, ale i szansa na wydanie kolejnej publikacji. Wśród licznych opracowań ciężko uniknąć wtórności i pozostać oryginalnym. Ileż można pisać o Stalingradzie i Berlinie? Ileż razy zabierać czytelników w podróż do francuskiej Normandii i analizować lądowanie aliantów na niebezpiecznych plażach kontynentu. Amatorzy batalistycznych lektur z wypiekami na twarzy śledzą doniesienia o kolejnych nowościach, zwłaszcza, gdy szykuje się temat nowatorski, inny niż poprzednio omawiane. Z mojej perspektywy, recenzenta i miłośnika historii, w takich właśnie kategoriach należy rozpatrywać kolejny tomik z serii „Historyczne Bitwy” zaproponowanej nam przez Dom Wydawniczy Bellona. Sławomir Kosim wchodzi bowiem na grząski grunt, który nie został dostatecznie spenetrowany.

Jego „Mińsk Białoruski 1941” to monografia poświęcona wybranej bitwie, jaka rozegrała się już na początku wojny niemiecko-radzieckiej, która zainicjowana kampanię na wschodzie. To niezwykłe starcie było nie tylko demonstracją siły niepokonanego dotąd Wehrmachtu, ale i preludium do krwawych zmagań pomiędzy brunatnymi i czerwonymi wojskami. Książka, jak wspominaliśmy, przygotowana w serii, nie wyróżnia się profilem. Jest to standardowy tomik „Historycznych Bitew” z oferty Domu Wydawniczego Bellona, który zawiera szereg zdjęć archiwalnych rozmieszczonych na estetycznych wkładkach oraz kilka mapek sytuacyjnych, których jakość i rozstawienie pozostawia wiele do życzenia. Do pracy redakcyjnej nie można mieć zastrzeżeń.

Zanim przejdziemy do omawiania zagadnień merytorycznych, kilka słów o stylu i narracji. Sławomir Kosim w typowy dla całej serii sposób opisuje historię wybranej bitwy, rozszerzając narrację o niezbędne tło, także w odniesieniu do wydarzeń poprzedzających batalię. Narracja jest momentami dość sucha, pozbawiona efektów specjalnych, jednak jest to przede wszystkim konsekwencją szczegółowej analizy potencjału militarnego oraz planów obu stron, a także przebiegu działań, co zawęża pole manewru. Warto zwrócić uwagę, iż ton służbisty i dokumentalisty zmienia momentami charakter, a Kosim w całkiem ciekawy sposób przeskakuje od statystyk do charakterystyki funkcjonowania radzieckiego dowództwa, czy też bulwersujących, choć jakże prawdziwych, prób przerzucania odpowiedzialności i piętnowania rzekomych winowajców. Niektóre z tez stawianych przez autora brzmią być może nieco autorytarnie, jednakże Kosim nie pozostawia ich ani bez komentarza, ani bez rzetelnego uzasadnienia. Nie ma też słów bez pokrycia. Gdy czytałem książkę Nika Cornisha dotyczącą bitwy na Łuku Kurskim, byłem przerażony liczbą określeń nieostrych. Kosim, korzystając ze szczegółowych wyliczeń i dokładnych danych statystycznych prezentuje zakres sił i środków, jakimi dysponowały obie strony w przeddzień konfliktu. Nie boi się również jednoznacznie stwierdzić, iż Stalin planował atak na III Rzeszę, tyle że nie zdążył przygotować swojej armii do boju, co zaowocowało druzgocącą klęską w pierwszych tygodniach kampanii. Analiza stanu lotnictwa radzieckiego pokazuje, iż prócz udanych konstrukcji pokroju Ił-2 Armia Czerwona była albo niedozbrojona, albo działała na sprzęcie, który dawno powinien zostać złomowany. Autor sięga głębiej, choć w tym wypadku nie wchodzi przesadnie w detale, ukazując fatalne zaplecze techniczne oraz praktyki stosowane w wojsku radzieckim. Daje to w miarę kompletny obraz kolosa, który załamał się pod własnym ciężarem.

Niby wszystko jest na swoimi miejscu, a jednak czegoś mi tutaj brakuje. Sporym mankamentem jest brak solidnych mapek ilustrujących sytuację na froncie. Jeśli samo wrzucenie rycin na koniec książki można rozważać w różnych kategoriach, to ich ilość (raptem dwie) pozostawia wiele do życzenia. Podobne zastrzeżenia można mieć do opisów starć. Autor zbyt często trzyma się sztywnego schematu, w którym jednostki ulegają przesunięciu, niczym figury w szachach. Ta armia rzucona tutaj, tamta gdzie indziej, jeszcze inna łata dziury po pierwszej. Nie chodzi tutaj o chaos, bo przesuwanie frontu to proces logiczny, a u Kosima wszystko przebiega naprawdę płynnie – brakuje tutaj czynnika ludzkiego. Walki niemiecko-radzieckie sprowadzają się jedynie do wielkich jednostek i wojny na górze, czyli tego, co dzieje się w sztabach, przy czym relacji z dowództwa radzieckiego jest oczywiście więcej, bo to tam działy się rzeczy ciekawsze. Nieco za mało wrażeń, deskrypcji opartej na wspomnieniach. Przydałby się też konkretny Order of Battle, który dałby nam trochę organizacyjnego wytchnienia. Wprowadzenie w postaci zaprezentowania sił i środków to zbyt mało dla wymagającego czytelnika lub takiego, który lubi mieć wszystko poukładane w jednym miejscu. Zebranie danych w całość i wrzucenie ich w charakterze załącznika nie powinno być wielkim problemem wydawniczym.

„Historyczne Bitwy” mają często to do siebie, że ich zbliżony format i układ narracyjny sprawia, iż pewne błędy są przenoszone z jednej publikacji do drugiej. O ile nieco martwą narrację można przeboleć, kilka kwestii organizacyjnych lekko utrudnia pracę z książką, co jest już wyraźnym minusem opracowania Sławomira Kosima. Trzeba jednak dostrzec szereg pozytywów, które sprawiają, iż publikacja ta jest stojącą na dobrym poziomie, napisaną przystępnym językiem i nieźle udokumentowaną rozprawą, której autor nie znalazł się na historycznym froncie przypadkiem.

Ocena: