„Moje zeznania” – recenzja książki

Rok wydania – 2014

Autor – Anatolij Marczenko

Wydawnictwo – Ośrodek Karta

Liczba stron – 365

Seria wydawnicza – Świadectwa XX Wiek

Tematyka – historia więźnia radzieckich łagrów, dogłębna analiza sowieckiej rzeczywistości.

W ostatnich latach dość często mieliśmy okazję czytać relacje z sowieckiej Rosji, których autorzy odwoływali się do bolesnej przeszłości więziennej. „Inny świat” został tym samym przybliżony czytelnikom, choć dla wielu z nich wciąż wydaje się być tylko bolesną abstrakcją. W takich kategoriach traktowałem opowieść Anatolija Marczenki, który w książce „Moje zeznania” odkrywał brutalną prawdę o rzeczywistości totalitarnego państwa. Publikacja ukazała się nakładem Ośrodka Karta, doskonale wpisując się w stylistykę serii „Świadectwa. XX Wiek”.

Za każdym razem, gdy przychodzi mi czytać o radzieckich łagrach, przeżywam ten sam wstrząs. Ładunek emocjonalny, jaki niosą ze sobą wspomnienia byłych więźniów jest niezwykły, a dla człowieka wychowanego głównie w XXI wieku ten straszny świat wydaje się być tragiczną pomyłką ludzkości. I dopiero szczegóły, detale wyciągające na światło dzienne dramat ludzi rzuconych na dno totalitarnego systemu uświadamiają mi, że to wszystko się zdarzyło, i że to „ludzie ludziom zgotowali ten los”. Anatolij Marczenko był zwykłym, prostym człowiekiem, który mógłby wyrabiać trzysta procent normy w fabryce i nie przejmować się szaroburym światem. Mógłby, ale nie chciał. Zaangażowany w ruch dysydencki trafił do sowieckich łagrów, przechodząc trudną drogę do piekła i z powrotem. „W ciągu sześciu lat więzienia i łagru dwa razy jadłem chleb z masłem – wspomina. Zjadłem dwa ogórki: w 1964 roku jednego i jeszcze jednego w roku 1966. Ani razu nie jadłem pomidora ani jabłka. To wszystko było zakazane”. Jakże dziwnie brzmi ten fragment zeznań Marczenki, gdy w sklepach pełne półki, jakże niewyobrażalny był to świat.

Dużym atutem publikacji jest szczerość wyznania autora. Marczenko stara się ukazać codzienność, łagrową rzeczywistość, zwracając uwagę na typowo radzieckie absurdy. Jest śmiesznie-strasznie, bo w niektórych momentach nie wiadomo już, czy płakać nad losem więźniów, czy zastanawiać się nad głupotą komunistów. A śmiesznie nie jest. Marczenko melduje się bowiem z realistycznymi opisami życia za drutem kolczastym, ukazując walkę o przetrwanie, nieustanne szykany, głód, chłód, choroby prowadzące do całkowitego wyniszczenia człowieka. Podczas pierwszej odsiadki, która była pochodną jakiejś dziwnej, nie do końca zrozumiałej afery, w sercu Marczenki zakiełkowało ziarnko buntownika. I to właśnie to ziarnko stało się impulsem do politycznej walki o wolność, która ostatecznie zakończyła się tragedią podczas głodówki. Marczenko oddał bowiem życie za ideę i wolny świat, na którego łono tak pragnął wrócić.

„Moje zeznania” to doskonała relacja z totalitarnego kraju. Warto docenić nie tylko opisy obozowej rzeczywistości, ale szerszą perspektywę, spojrzenie na radziecki świat lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Tak niedawno i tak blisko, a przecież wspomnienia Marczenki wydają nam się kompletnie oderwane od rzeczywistości. Historia często uznawana jest za dyscyplinę nudną i wypraną z emocji. Nic bardziej mylnego – jest najlepszą nauczycielką życia, która wykorzystuje stare i sprawdzone porzekadło – najłatwiej uczyć się na błędach. Obyśmy wszyscy zapamiętali lekcję od Marczenki…

Ocena: