„Na dno szybu” – recenzja książki

Rok wydania – 2013

Autor – Leszek Adamczewski

Wydawnictwo – Replika

Liczba stron – 330

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – historyczna podróż w przeszłość – na tropie tajemnic i sekretów sprzed lat.

Na łamach serwisu „II wojna światowa” kilkukrotnie mieliśmy okazję analizować książki Leszka Adamczewskiego. Poznański pisarz i dziennikarz dał się poznać jako utalentowany autor i łowca sensacji sprzed lat. Odkrywanie historii z Adamczewskim możliwe było dzięki Wydawnictwu Replika, które do tej pory firmowało jego publikacje ze „Zmierzchem bogów w Posen” na czele. „Na dno szybu” to kolejny zbiór luźno powiązanych opowieści historycznych, tyle że tym razem autor zabiera czytelników w podróż na Górny Śląsk. Historie uzupełnione są fotografiami archiwalnymi (trafiają się również zdjęcia nieco nowsze niż z czasów wojny), na które warto zwracać uwagę. Zawarte w nich przesłanie może naprawdę pomóc w lekturze.

„Na dno szybu” opowiada dzieje Śląska przez pryzmat na pozór niewiele znaczących wydarzeń. Adamczewski odtwarza zapomniane historie, posługując się wspomnieniami, odwołując do dokumentów czy nagrań archiwalnych. Sięga po tematy, które zazwyczaj nie interesują historyków. Jest ceremonia pohańbienia, są sztolnie w Górze Świętej Anny, są katowickie ulice po zakończonej w tym rejonie bitwie. Co ciekawe, Adamczewski koncentruje się na wielu wątkach, odwołując się do problemów militarnych, politycznych czy społecznych. Zajmuje go tak dużo tematów, że w zasadzie – prócz lokalizacji – trudno znaleźć wspólny mianownik. Wielowątkowość jest niewątpliwym atutem książki. Poszczególne historie opowiedziano na tyle dokładnie, by czytelnik miał rozeznanie w temacie, i na tyle skrótowo, by nie zdążył się znudzić. Zabieg ten stosuje Adamczewski z dużym wyczuciem i chociaż czasem może drażnić sprawdza się w takiej konwencji pisarskiej.

Zaletą książki jest również popularnonaukowy styl. Nie ma przynudzania i przesadnie filozoficznych rozważań. Owszem, melancholia przebrzmiałych dni może nieco przytłaczać. Atmosfera Górnego Śląska nie napawa optymizmem, ale całość ma klimat. Adamczewski potrafi w to wpleść aurę tajemniczości, tropiąc sekrety sprzed lat, wśród których znaleźć można historie o tajnej broni III Rzeszy czy grabionych dziełach kultury. Nie brakuje także akcentów typowo militarnych – walk i nalotów. Jest intrygująco i różnorodnie. Książka uświadamia również, jak wiele tajemnic historii czeka jeszcze na odkrycie i jak wiele tematów nie zostało dotąd poruszonych. Adamczewski ma niewątpliwy talent dokopywania się do sedna i złażenia na tytułowe dno szybu.

Górny Śląsk w reportażu Leszka Adamczewskiego jawi się jako miejsce zagubione i odnalezione na nowo. Chodzi tu nie tylko o przywrócenie do życia kilku zapomnianych historii, ale także dziedzictwo kulturowe i narodową tożsamość. Zawikłane dzieje Śląska poznajemy przez pryzmat szeregu luźno powiązanych opowieści. Autor wydobywa na światło dzienne nowe informacje, nierzadko bardzo bolesne. Przywraca pamięci ludzi, o których historia zapomniała. Jak na rasowego podróżnika przystało, ze swadą opowiada o kolejnych odwiedzanych przez siebie miejscach. Oryginalnie, z nutką nostalgii i w niezłym stylu. Tego typu książki czyta się z przyjemnością i niewątpliwie stają się lekturą, do której warto wracać.

Ocena: