„Neger, Neger…” – recenzja książek

Rok wydania – 2017

Autor – Hans-Jürgen Massaquoi

Wydawnictwo – Ośrodek Karta

Liczba stron – 550

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – oryginalne wspomnienia czarnoskórego obywatela Niemiec, któremu przyszło dorastać w hitlerowskiej III Rzeszy.

Czarnoskóry hitlerowiec? Brzmi jak historyczne science-fiction, choć niemal się zdarzyło. Hans- Jürgen Massaquoi dorastał w nazistowskich Niemczech, zupełnie nie pasując do aryjskiego ideału. Syn Niemki i liberyjskiego studenta, a przy tym spadkobierca rodziny królewskiej afrykańskiego ludu Vai trafił w niewłaściwe miejsce w niewłaściwym czasie. Choć czuł się Niemcem i z dumą aktywnie działałby w Hitlerjugend, nie miał możliwości służyć przyszywanej ojczyźnie. Stopniowo alienowany, szykanowany zrozumiał, że dla takich jak on miejsca w III Rzeszy nie było i być nie mogło. Pierwszy zachwyt nowym ruchem został zastąpiony bojaźnią i koniecznością walki o przetrwanie.

Wspomnienia Massaquoi zatytułowane „Neger, Neger” ukazały się na polskim rynku wydawniczym za sprawą Ośrodka Karta. Już na wstępie warto docenić wybór tematu, w tym jego unikatowość i próbę wyjścia poza utarte schematy. Relacja czarnoskórego Niemca to niewątpliwie majstersztyk w dziedzinie ciekawostek. Co więcej, posiada liczne zalety związane z zakresem narracji oraz spostrzeżeniami autora. Niestety, sama narracja ma szereg wad, które w moim odczuciu obniżają wartość całości rozważań. Massaquoi pisze dość beztrosko, jakby wciąż był dzieciakiem, który nie do końca rozumie, w jakim państwie przyszło mu żyć. Momentami można nawet odnieść wrażenie, że rzeczywistość nazistowskiej III Rzeszy jest przez niego traktowana jako dość makabryczna, ale jednak gra, co każe nam się zastanowić nad jego obiektywizmem i poczuciem realności. Z drugiej jednak strony chłopięca relacja ukazuje to, co w rzeczywistości fascynowało młodych Niemców okresu międzywojennego. Atrakcyjność doktryny hitlerowskiej zawierała się w anturażu, niemieckim przywiązaniu do mundurów, wojska, odznaczeń, głębokiej symboliki. Massaquoi był wręcz stereotypowym nastolatkiem, dla którego nazistowscy dygnitarze byli personalnymi bohaterami, bo utożsamiali kult siły i władzy, w którym młodzieniec wyrastał, dojrzewając w Hamburgu.

Warto docenić spojrzenie Massaquoi na życie w totalitarnym państwie. Mimo wspomnianej nieco dziecięcej perspektywy i z dużym prawdopodobieństwem także późniejszych naleciałości, ukazuje to, co działo się za kulisami wielkiej polityki i podbojów militarnych III Rzeszy. Życie toczyło się nadal, ludzie chodzili do pracy, młodzież do szkoły. Nie dało się jednak w żaden sposób odseparować od wszechogarniającej ideologii, której twórcom marzyło się indoktrynowanie społeczeństwa na każdym etapie. Massaquoi odczuwał to najsilniej w szkole, gdzie stykał się z żywą, agresywną propagandą i nie mniej agresywnymi kolegami, którzy zbyt mocno brali sobie do serca nowe ideały. Czarnoskóry chłopiec, w myśl nowej doktryny, miał zostać wyrzucony na margines społeczeństwa, bo nie przystawał do nazistowskich ideałów. Bądźmy szczerzy, Massaquoi miał niesamowitego życiowego farta (co może brzmieć nieco ironicznie zważywszy na miejsce i czasy, w których przyszło mu dorastać). Udało się mu przeżyć prawdziwe piekło, w którym dla takich jak on zwyczajnie nie było miejsca. Dlatego może dziwić dość beztroskie traktowanie tematu w obliczu tragedii wielu milinów ludzi wymordowanych przez hitlerowski reżim.

Relacja Massaquoi została poszerzona o czas spędzony w Afryce oraz spostrzeżenia dotyczące życia w USA. Także tutaj, choć już nie w kontekście II wojny światowej, warto zwrócić uwagę na zapiski autora, który przygląda się amerykańskiemu społeczeństwu z perspektywy ofiary rasizmu, słusznie dostrzegając, że dyskryminacja ze względu na kolor skóry to temat uniwersalny i nieobcy nawet wysoko rozwiniętym narodom.

Książka została napisana żywym językiem, czyta się ją dość lekko, nawet w obliczu trudnych tematów, z którymi przyjdzie się zmierzyć odbiorcom. Nasuwa się bowiem szereg pytań dotyczących akceptacji nazistowskiej rzeczywistości w niemieckim społeczeństwie, losów jednostki na tle totalitarnego państwa i wreszcie uniwersalnej próby przystosowania się, szukania akceptacji. Życie w III Rzeszy wiązało się z licznymi dylematami, często natury moralnej, a ocenianie ówczesnych postaw zwykłych ludzi z dzisiejszej perspektywy może skutkować nadmiernym moralizatorstwem i chęcią szufladkowania. Nie zawsze jesteśmy uprawnieni do oceny jednostek, nawet jeśli wiemy, iż system, który współtworzyły był w oczywisty sposób zbrodniczy. „Neger, Neger” była dla mnie źródłem refleksji, które daleko wykraczały poza ramy narracji, co w moim odczuciu podnosi wydźwięk i znaczenie książki. Ośrodek Karta po raz kolejny dokonał przemyślanego i trafnego wyboru, decydując się na publikację może nieco kontrowersyjnych, ale interesujących wspomnień. Seria „Świadectwa” jest wartościowym zestawieniem ludzkich historii, które po raz kolejny podkreślają, jak bardzo jesteśmy różni i jak zawiłe mogą być koleje losu.

Ocena: