„Noc Kryształowa” – recenzja książki

Rok wydania – 2010

Autor – Martin Gilbert

Wydawnictwo – Replika

Liczba stron – 365

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – opowieść o „preludium do zagłady”, a więc nazistowskim wstępie do eksterminacji narodu żydowskiego, jaka miała miejsce podczas II wojny światowej.

Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, iż z Martinem Gilbertem znamy się całkiem dobrze. Można nawet powiedzieć, iż swego czasu mocno się przyjaźniliśmy. No dobrze, to nie do końca prawda. Ja znam jego, a w zasadzie jego historyczną twórczość. A przyjaźń oparta była na jednostronnej fascynacji literackim dorobkiem. Mimo wszystko – Gilbert nie jest postacią anonimową na historycznej scenie, a jego doświadczenie jednoznacznie przemawia na korzyść brytyjskiego historyka, który wydał już ponad osiemdziesiąt prac, w tym monumentalną, ośmiotomową biografię Winstona Churchilla. Nie ulega zatem wątpliwości, iż na jego kolejną publikację czekałem niecierpliwie, co jest chyba przypadłością każdego pasjonata najciekawszego okresu w dziejach ludzkości – II wojny światowej. Jakież było moje zaskoczenie, gdy do rąk otrzymałem „Noc Kryształową. Preludium do zagłady”, która o moim ulubionym okresie wspominała mimochodem, koncentrując się niemal wyłącznie na tym, co było „przed”, niemal jako wstęp do 1939 roku i brutalnej hitlerowskiej agresji na Polskę.

Kolejna z publikacji brytyjskiego historyka ukazała się na polskim rynku za sprawą Wydawnictwa Replika. Na pierwszy rzut oka wydawać się może, iż jest to standardowa praca utrzymana w konwencji, którą zdążyliśmy już poznać doskonale. Zawartość mówi jednak nieco więcej. Po pierwsze, do tekstu dołączono wkładkę z archiwalnymi zdjęciami. Fotografie sprowadzają się głównie do przedstawienia szeregu postaci, jakie poznamy za sprawą narracji Gilberta, jednakże trafiają się także odniesienia do powszechnej historii prześladowania narodu żydowskiego na terenie Niemiec. Warto odnotować praktyczne dodatki do tekstu w postaci szeregu map ilustrujących rozwój sytuacji w perspektywie historyczno-geograficznej. Materiał świetny i praktyczny, choć umieszczony na końcu książki, wobec czego samodzielnie musimy dopasować sobie odpowiednie ilustracje do adekwatnych opisów znajdujących się w poszczególnych rozdziałach „Nocy Kryształowej”. Tak czy inaczej, warto zwrócić na nie uwagę, bowiem są doskonałym uzupełnieniem informacji zawartych w książce Gilberta. Poza wymienionymi przeze mnie elementami graficznymi, książka niczym szczególnym, gdy idzie o detale wydawnicze, się nie wyróżnia. Praca redakcyjno-edytorska stoi na niezłym poziomie, a o stylu autora przyjdzie nam jeszcze nieco powiedzieć. Wydanie zatem ocenić można na szkolną czwórkę.

Analizę tekstu i zagadnień merytorycznych zaczniemy tym razem od umiejętności pisarskich Martina Gilberta. Historyk przyzwyczaił już swoich czytelników do prac na wysokim poziomie, dlatego kolejne opracowanie przygotowane w bardzo dobry sposób nie powinno nikogo dziwić. Gilbert być może nie porywa, nie tworzy z historii nauki przystępnej i przyjaznej, jednakże potrafi zaciekawić i skutecznie przykuć uwagę do najważniejszych kwestii. A to właśnie na tragicznej historii powinien skoncentrować się Brytyjczyk – cel ten realizuje w stu procentach. Nie tylko na płaszczyźnie historycznych rozważań, na które składają się daty, nazwy i suche fakty, ale i czysto ludzkich opowieści o wybranych bohaterach sprzed lat. Tego typu konwencja na dobre przyjęła się już w pracach historycznych i jeśli narracja prowadzona jest w sposób umiejętny, całość daje pełny ogląd przeszłości, umożliwiając czytelnikom obserwowanie rozwoju wydarzeń na różnych płaszczyznach. Oczywiście, pod warunkiem, że autor umie znaleźć odpowiedni balans, wypośrodkować liczbę informacji z obydwu zakresów. Gilbert być może nie jest specjalistą pokroju Ambrose’a, jednakże specyficzny styl i niewątpliwe umiejętności, a także zakres merytoryczny składają się na obraz pracy kompetentnej i w miarę kompletnej (choć tutaj już tak różowo nie jest).

Jeśli chodzi o wspomnianą kompletność, „Noc Kryształowa” to przede wszystkim spora ilość wiadomości dotyczących tytułowego zagadnienia oraz przemyśleń dotyczących losu żydowskiej społeczności na podstawie wybranych przykładów. Zakres czasowy rozważań Gilberta jest dość szeroki, obejmując okres drugiej połowy lat trzydziestych i pierwszych rozstrzygnięć wojennych, wobec czego narracja nie sprowadza się wyłącznie do wystąpień antyżydowskich z 9 i 10 listopada 1938 roku, ale i wcześniejszych oraz późniejszych wydarzeń, które w prostej linii doprowadziły naród żydowski na skraj przepaści eufemistycznie określanej przez niemieckich zbrodniarzy „rozwiązaniem kwestii żydowskiej”. Historyk w umiejętny sposób, z poszanowaniem dla chronologii, opowiada o tragicznych losach ludzi, którzy znaleźli się na marginesie nazistowskiego społeczeństwa. Od prostych aktów przemocy i wandalizmu do masowej eksterminacji i ludobójstwa. Warto zwrócić uwagę na aspekty międzynarodowej klęski systemu dyplomatycznego. Choć Gilbert jest Brytyjczykiem, nie boi się wysunąć oskarżeń pod adresem londyńskiej administracji, która nie potrafiła odpowiednio zareagować na doniesienia z Niemiec. Owszem, opowiada o próbach ratowania ludności żydowskiej, w które zaangażował się ówczesny świat, jednakże w rzeczowy sposób krytykuje polityków działających w okresie międzywojennym, którzy nie tylko nie dostrzegli w porę zagrożenia, ale i nie potrafili znaleźć środków zaradczych, gdy sprawy stały się oczywiste. Słuszna krytyka dopada także Amerykanów i prezydenta Franklina Delano Roosevelta. Ósmy rozdział książki Gilberta opowiada o „ucieczce i ratunku”, a więc próbach przetransportowania części ludności żydowskiej zagrożonej w granicach III Rzeszy. Narastający niemiecki antysemityzm skłonił świat do reakcji, jednakże w wielu wypadkach było albo zbyt późno, albo podejmowane próby ratowania ludności skończyły się fiaskiem. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, iż historyk podjął się próby przynajmniej częściowego rozgrzeszenia swoich rodaków, chociaż robił to bez większego przekonania. Wykazał się natomiast sporą dozą empatii i umiejętnością łączenia beznamiętnej analizy historycznej z emocjonalnym opisem ludzkiej tragedii, przez co prezentowane przez niego wydarzenia i postacie stają się bliższe czytelnikom. Brakuje nieco większej ilości suchych danych – statystyk, konkretnych przykładów zbrodniczej działalności niemieckiej, wytycznych hitlerowskiego reżimu i wreszcie głębszej analizy podłoża i przyczyn antysemityzmu w wykonaniu nazistów zrzeszonych pod znakiem swastyki. Gilbert nie zagłębia się w detale i spłyca część problemów, przez co bardziej wymagający czytelnicy z pewnością będą rozczarowani. Nie można jednak bagatelizować wagi opowieści o konkretnych ludziach – są to nie tylko wspaniałe przykłady, ale i możliwość zaprezentowania perspektywy życia w tamtym okresie. Na podstawie personalnych odniesień dostajemy chociażby obraz obozów, w których przetrzymywano ludność żydowską. Polscy czytelnicy, dla których tematyka obozowa nie jest tajemnicą, mogą porównać opisy Gilberta z tym, co znamy z rodzimej historiografii dotyczącej wojennej rzeczywistości. Nie ulega jednak wątpliwości, iż nawet „preludium do zagłady” było ucieleśnieniem barbarzyńskich metod, jakie stosowali naziści.

Martin Gilbert poruszył temat, który miłośnicy historii znają doskonale, jednakże czasowa perspektywa przyjęta przez autora pozwala nam cofnąć się do początków eksterminacyjnej machiny uruchomionej przez nazistowski reżim. „Noc Kryształowa”, jak słusznie dostrzega Brytyjczyk, była swoistym „preludium”, które w przyszłości miało zaowocować tym, co dzisiaj znamy pod nazwą Holocaustu. Zagłada ludności żydowskiej zaczęła się od prostych aktów wandalizmu i początkowo niegroźnych wystąpień antyżydowskich. Z czasem przerodziły się one w prawdziwe pogromy. Historyk z wnikliwością obserwuje wydarzenia z listopadowej nocy 1938 roku i w kompetentny sposób spisuje wstrząsającą relację. Choć jego narracji brakuje szeregu elementów czyniących z książki prawdziwe kompendium wiedzy, jest ona cennym i wartościowym źródłem, które jednoznacznie stwierdza, gdzie należy szukać początków eksterminacji ludności żydowskiej i jak oceniać pierwsze pogromy z perspektywy ponad siedemdziesięciu lat.

Ocena: