„Nocne wiedźmy” – recenzja książki

Rok wydania – 2016

Autor – Luba Winogradowa

Wydawnictwo – Czarne

Liczba stron – 423

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – opracowanie poświęcone radzieckim żołnierkom z czasów II wojny światowej.

Wiele jest jeszcze historii z czasów II wojny światowej, które mimo ogromnego potencjału wciąż nie zostały opowiedziane. O „Nocnych Wiedźmach” niby się wspominało, niby Sabaton nagrał piosenkę, dokumentując tym samym wysiłek radzieckich żołnierek, niby Internet pełen jest podobnych smaczków. Wszystko „niby”, bo przecież dla czytelników interesujących się historią na poważnie tego typu opracowania to zdecydowanie za mało. Wydawnictwo Czarne wielokrotnie udowadniało, że potrafi wyłapać prawdziwe perełki. Najnowsze opracowanie przygotowane przez wydawcę z Wołowca bez wątpienia można określić takim mianem. Głównie ze względu na tematykę, której dotyka Luba Winogradowa, przypominając o radzieckich kobietach, które w czasie II wojny światowej mierzyły się z lotnikami Luftwaffe.

W 1941 roku, po rozpoczęciu kampanii radzieckiej, Armia Czerwona postanowiła sięgnąć do dość oryginalnego rezerwuaru sił ludzkich. Utworzono pierwszą na świecie jednostkę sformowaną wyłącznie z kobiet, które następnie zostały wysłane na front, by walczyć z niemieckimi lotnikami. Luba Winogradowa stara się dotrzeć do bohaterek tamtych czasów, przypominając ich bogate życiorysy, ale i personalne historie, w których nie brakuje subiektywnych opinii i wspomnień. Kobiety prezentowane przez autorkę stanowią obraz całego wojennego pokolenia, ale jednocześnie odcinają się od normalności, wyróżniają z tłumu. Są żołnierkami Stalina.

Książka ma ogromny potencjał, który w dużej mierze wykorzystuje. Winogradowa nie przynudza, nie zagłębia się w przesadne szczegóły. Pisze o radzieckich kobietach w iście amerykańskim stylu, odwołując się tym samym do prawdziwych historycznych klasyków. Na Nocne Wiedźmy patrzymy przez pryzmat dziesiątek pojedynczych, wybranych historii. Na pozór niepowiązanych, może nawet dobranych nieco chaotycznie, ale jednak składających się na spójną całość, która ukazuje kulisy operacji niezwykłej radzieckiej jednostki.

Książka jest w pewnym sensie pochwałą kobiecości jako takiej. Autorka słusznie zwraca uwagę, że wojna nie jest domeną wyłącznie mężczyzn, a kobiety mogą sobie radzić na froncie nie gorzej od swoich kolegów. Winogradowa porusza ważny temat emancypacji żołnierek, ukazując radziecką rzeczywistość w dość ciekawym świetle. To właśnie tam armia po raz pierwszy sięgnęła po kobiety w takim wymiarze. Nawet jeśli rekrutacja była podszyta chęcią uzupełnienia luk i nie do końca podyktowana próbą wyrównywania szans mówić można o pewnej tolerancji, może nawet nowoczesnym wyzwoleniu. Czytelnicy z pewnością zwrócą na to uwagę. Nie dorabiałbym jednak szczególnej feministycznej ideologii do „Nocnych wiedźm”. To przede wszystkim książka historyczna. Winogradowa świetnie sprawdza się jako pisarka. Udanie łączy rzeczowość z popularnonaukowym stylem. W efekcie uzyskuje bardzo atrakcyjną kompozycją. Z jednej strony odtwarza pewną, mało znaną historię, z drugiej umiejętnie wciąga czytelników w interesującą lekturę.

Problemów może nastręczać oddzielenie rzeczywistości od radzieckiej propagandy. Musimy sobie zdawać sprawę, że historie wojenne rodem z ZSRR zawsze obarczone są wątpliwościami co do faktów. Nie inaczej jest w przypadku Nocnych Wiedźm. Winogradowa stara się patrzeć przez palce na doniesienia stalinowskich speców od ogłupiania mas, ale jej źródła często trudno zweryfikować. Nie pomaga brak większej ilości przypisów i odniesień do sprawdzonych, rzetelnych źródeł. Mankamentem publikacji jest również brak wyraźnego rysu historycznego kobiecych jednostek w perspektywie Związku Radzieckiego, a najlepiej w odniesieniu do innych państw prowadzących wówczas działania zbrojne. To być może rozjaśniłoby nieco obraz Nocnych Wiedźm, uwypuklając ich niezwykłość na tle żołnierek – zarówno tych z przeszłości, jak i współczesnych. Przydałoby się również nieco więcej odwołań do źródeł niemieckich, szczególnie relacji żołnierzy Wehrmachtu i pilotów Luftwaffe. Tutaj na pewno pozostał spory margines.

Mimo drobnych zastrzeżeń nie można się nie zgodzić z opinią wybitnego historyka Antony’ego Beevora, który krótko skomentował „Nocne wiedźmy”. To rzeczywiście, posługując się jego słowami, fascynująca historia. Luba Winogradowa sięgnęła po bardzo wąski wycinek historii, ale trafiła przy tym w dziesiątkę. Świetny materiał na książkę połączyła z bardzo dobrą narracją i umiejętnością zainteresowania czytelnika. Niewątpliwie dobra robota.

Ocena: