„Polskie jednostki powietrznodesantowe na zachodzie” – recenzja książki

Rok wydania – 2009

Autor – Piotr Witkowski

Wydawnictwo – Bellona

Liczba stron – 414

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – historia polskich jednostek powietrznodesantowych na zachodzie w okresie II wojny światowej.

Jednostki powietrznodesantowe funkcjonujące w światowych armiach zasługują na szczególną uwagę z kilku względów. Po pierwsze, tajemniczość. Gdy przychodzi do planowania operacji desantowej, wszystko zazwyczaj utrzymane jest w sekrecie – wróg ma zostać zaskoczony, nie może być żadnego przecieku. Po drugie, elitarność. W desantowych nie ma miejsca dla mięczaków – tutaj idą tylko najtwardsi, najbardziej wytrwali. Po trzecie, historia. Stosunkowo młode, wciąż rozwijające się – ich działalność została zainicjowana właściwie dopiero w okresie II wojny światowej, wobec czego jednostki te wciąż mają przed sobą przyszłość. Po czwarte, skuteczność. Trzystu chłopa zrzuconych z nieba i, dziękuję, po bitwie. Po czwarte, spadochrony. Cholera, bądźmy szczerzy, adrenalina, emocje, uczucia. Tak, powietrznodesantowe to klasa sama w sobie, a ich przeszłość, zwłaszcza w odniesieniu do rodzimej historii to kawałek niezwykłej opowieści.

Możemy się w nią zagłębić dzięki nowości wydawniczej Bellona. Piotr Witkowski przygotował bowiem monografię poświęconą polskim jednostkom powietrznodesantowym na zachodzie. Myliłby się ten, kto przypuszcza, iż całość sprowadzi się jedynie do Sosabowskiego i jego podwładnych. Bynajmniej, Witkowski pokazuje, iż zna się na rzeczy, a do tematu podchodzi z zaangażowaniem, kierowany żyłką odkrywcy. Przygotowanie publikacji stoi na niezłym poziomie. Obok tekstu, tabel, danych statystycznych, rozmaitych zestawień w książce znajdziemy również szereg zdjęć archiwalnych oraz estetyczną wkładkę, na której zaprezentowano umundurowanie i oznakowanie polskich jednostek bojowych. W tym względzie nie można mieć większych zastrzeżeń, choć oczywiście ilość fotografii archiwalnych pozostawia sporo do życzenia.

Publikacja rozpoczyna się od solidnego wstępu i nie mniej solidnego opracowania kwestii podstawowych. Na pierwszy rzut oka zbiór podstaw wygląda wręcz infantylnie, jednakże jest niezbędny do dalszej pracy z tematem. Omówienie typów spadochronów jest być może wejściem w detale i nie dla wszystkich stanie się lekturą obowiązkową, jednakże doskonale wpisuje się z schemat prezentowania historii rozwoju i rozbudowy sił spadochronowych. Zarówno w kontekście armii europejskich, jak i polskich jednostek. Jestem zadowolony z krótkiej, acz treściwej, genezy sił powietrznodesantowych, która wskazała mi etapy ewolucji wojennego rzemiosła. Meritum książki stanowi jednak historia polskich jednostek. Na tym polu Witkowski wykazuje się wiedzą dotyczącą zarówno szkolenia, jak i wyposażenia i działalności bojowej polskich jednostek. Całość rozważań koncentruje się głównie na Samodzielnej Brygadzie Spadochronowej i jej członkach, aczkolwiek nie zabrakło miejsca na mniej znaną Samodzielną Kompanię Grenadierów, której losy zostały omówione pokrótce w osobnym rozdziale. Witkowski dość szeroko rozpisuje się na temat szkolenia i kursów bojowych. Nic dziwnego, w końcu sam jest czynnym spadochroniarzem i doskonale zdaje sobie sprawę z trudności tego typu działań. Wzmacnia to również jego pasję i zaangażowanie. Jak przystało na pasjonata, sięga po liczne źródła, zarówno polskie jak i zagraniczne, nie stroni od cytowania bohaterów z okresu II wojny światowej. Nieco gorzej radzi sobie na polu stricte militarnym, opisując operacje, w które zaangażowani byli Polacy. Pod tym względem narracja mogła zostać odpowiednio rozszerzona i objąć więcej szczegółowych informacji.

Gdy po raz drugi czytałem książkę, tym razem w poszukiwaniu konkretnych informacji dotyczących bitwy o Arnhem, rzuciła mi się w oczy jedna niedoróbka graficzna. Otóż tytuły poszczególnych podrozdziałów nie zostały odpowiednio wyróżnione, co sprawia, iż nie odcinają się od reszty tekstu. Doskonale prezentują się natomiast tabelki omawiające wybrane zagadnienia. Zabrakło nieco większej ilości informacji na temat poszczególnych oficerów. Być może krótkie notki biograficzne udałoby się wpleść w tekst w estetycznych ramkach, co zgrałoby się z całością grafiki publikacji. Warto, ba, nawet trzeba, czytać przypisy! Znajdziemy tam sporo wartościowych informacji. Bagatelizowanie odnośników z pewnością nie wyjdzie nam na dobre, jeśli chcemy zapoznać się z całością pracy i zaznajomić z tematem. In plus wychodzą książce rozdziały omawiające jej działalność po bitwie o Arnhem oraz rozważania dotyczące możliwości wsparcia Powstania Warszawskiego. Autor w naukowy, nie tak emocjonalny, sposób podszedł do tej kwestii i nie bał się postawić odważnej tezy – debaty na temat użycia SBS w przypadku wybuchu powszechnego powstania w Polsce były spóźnione, a plan nie został odpowiednio przygotowany. Jednocześnie analizuje on szereg czynników, które przesądziły o fiasku tego typu operacji. Prezentowane przez niego dane wskazują, iż SBS, przynajmniej w tamtym okresie, nie miała wielkich szans wzmocnienia sił powstańczych, a pomysły Polaków rozmijały się nieco z realiami. Witkowski, metodycznie, punkt po punkcie, omawia aspekty techniczne, jak i polityczne, choć w drugim aspekcie tylko pobieżnie. Z pewnością jednak jego wywód zasługuje na wytężoną uwagę.

Książka polskiego historyka jest świetnym podsumowaniem działalności polskich sił powietrznodesantowych na zachodzie. Choć można przyczepić się do kilku kwestii, autor jest kompetentny i wykazuje się dużym rozeznaniem w kwestiach sił spadochronowych. A przecież o to w tym wszystkim chodziło! Książka jest zatem cennym źródłem wiedzy i doskonałym uzupełnieniem dla wcześniejszych publikacji klasyków z Tucholskim i Drozdowskim na czele.

Ocena: