„Porucznicy 1939” – recenzja książki

Rok wydania – 2011

Autor – Tomasz Stężała

Wydawnictwo – Erica

Liczba stron – 490

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – trzech poruczników, trzy armie – jedna wojna – historia losów żołnierzy kampanii wrześniowej.

Wrzesień 2011 zacząłem od nowej powieści historycznej autorstwa Tomasza Stężały. „Porucznicy 1939” to niezwykła opowieść o oficerach armii polskiej, niemieckiej i rosyjskiej, których losy w pewien sposób splatają się podczas kampanii wrześniowej. Doskonała na jesienne popołudnie, zwłaszcza, gdy całość uzupełnimy sobie rzetelną produkcją historyczną opowiadającą dzieje pierwszych dni II wojny światowej. Stężała umożliwi nam wczucie się w klimat Wojska Polskiego 1939 roku, oddając realia tamtego okresu i z fantazją opisując kolejne sceny, które przecież mogły stać się udziałem przeciętnego, szarego żołnierza, niezależnie od jego przynależności narodowej. Dzisiaj żołnierz ten nie jest już ani przeciętny, ani szary, bo dzięki autorowi powieści zyskuje sobie konkretne imię. A w zasadzie kilka imion.

Książka została przygotowana przez Wydawnictwo Erica, które w swojej ofercie ma m.in. publikacje takich autorów jak Hassel czy Kessler. Możemy zatem stwierdzić, iż nad pozycjami z zakresu historical fiction pracuje tam doświadczony zespół, który swoje osiągnięcia przekłada na kolejne publikacje. „Porucznicy” być może nie są wydawniczym fajerwerkiem, pod tym względem nie zaprezentowano niczego wielkiego, jednak kilka szczegółów zasługuje na uwagę. W pierwszej kolejności dodatki w postaci zdjęć archiwalnych uzupełniających narrację autora. Dodatkowo niewielki załącznik prezentujący szlak bojowy jednego z bohaterów książki. Poza tym – bez większych atrakcji. Redakcyjnie, na pewno solidnie.

Nie jest to oczywiście książka stricte historyczna. Jej fabuła oparta jest na wydarzeniach z września 1939 roku, jednak nie można traktować jej jak podręcznika przygotowanego dla pasjonatów przeszłości. Żeby nie rozwodzić się przesadnie nad fabułą (w myśl zasady – chcesz wiedzieć, przeczytaj), skoncentrujemy się na walorach czysto literackich. I trochę historycznych, żeby zasygnalizować wymowę powieści. Na pierwszy ogień idzie oczywiście styl autora. Świetny. Naprawdę. Powiemy o nim później, bo wymaga nieco dłuższej rozprawy, zwłaszcza, iż możemy rozpatrywać go w kategoriach głównego atutu powieści. Dobór tematu jest niezły, zwłaszcza, gdy połączy się to z datą wydania publikacji. Na polskim rynku ukazała się w najbardziej gorącym okresie fascynacji II wojną światową, która z reguły dosięga Polaków, a jakże, we wrześniu. Schyłek lata stoi zatem z reguły pod znakiem historycznych nowinek, faktów sprzed lat i swoistego renesansu publicystyki o charakterze militarnym. Możemy do niej zakwalifikować „Poruczników”, przy czym analiza wyłącznie przez pryzmat wydarzeń frontowych umniejszałaby wartość pozycji. Stężała wykracza poza schemat doniesień z pola walki, wkraczając także na grunt życia społecznego, relacji wewnątrzwojskowych oraz analizy zachowań poszczególnych bohaterów, których poznajemy w różnorodnych sytuacjach. Na żołnierzy każdej z armii spojrzeć możemy z innej perspektywy. To już nie tylko bohaterscy faceci, którzy idą umierać za ojczyznę z pieśnią na ustach, to przede wszystkim zwyczajni ludzie, których sytuacja zmusiła do rezygnacji z dotychczasowego poukładanego mniej lub bardziej życia. Do wyrzeczenia się przyjemności i szczęścia na rzecz idei i patriotyzmu, który nie jest już tak chwalebny. Bohaterów poznać możemy już w okresie przedwojennym, kiedy cieszą się codziennością, nie podejrzewając nawet, jak bardzo zmieni się ich życie. Stężała kończy opowieść w 1940 roku, zostawiając nas w połowie konfliktu, jakby w środku wydarzeń. Podkreślić trzeba, iż charakterystyka postaci por. Bolesława Michała Nieczuja-Ostrowskiego oparta jest na autentycznych danych archiwalnych, wobec czego nie możemy autorytarnie stwierdzić, iż „Porucznicy” nie mają nic wspólnego z historią.

Kto czytał któryś z tomów „Elbinga” z pewnością rozpozna charakterystyczny styl Stężały. To beletrystyka w pełnej krasie – mamy zatem nieco suchych faktów, jednak narrację wypełniają przede wszystkim efektowne opisy i dynamiczne dialogi pomiędzy poszczególnymi bohaterami, w których nie brakuje „błysku”. Jak to zwykł mawiać Włodek Szaranowicz, skoczek narciarski musi mieć to coś, ten „błysk na progu” – Stężała z pewnością z błyskiem się urodził, a doszlifowany talent i zdobywane w ostatnich latach doświadczenie zaowocowały dzisiaj fachowością i świetnym stylem pisarskim. Być może porównania do Kesslera są jeszcze na wyrost, jednak Stężała ma jeszcze sporo czasu na pisanie i już zapowiada kolejne tomy nowej serii. Będzie dobrze, tego możemy być pewni. „Porucznicy” pokazali już potencjał fabularny i pisarski. Teraz, miejmy nadzieję, możemy się spodziewać kolejnego kroku do przodu. Z pewnością będziemy trzymali kciuki, w końcu historia, jakakolwiek by nie była, jest naszym dobrem narodowym.

Nowa pozycja z oferty Wydawnictwa Erica to kawałek literackiego rzemiosła na wysokim poziomie. Stężała pokazuje, iż może dzisiaj skutecznie rywalizować z legendami polskiej beletrystyki, z Bogusławem Wołoszańskim na czele. Z kart książki przebija pasja pisarza zafascynowanego światem historii, który emocje potrafi przetworzyć na słowa i zanieść do domów czytelników. „Porucznicy 1939” to także doskonała zapowiedź kolejnej serii historycznej, która dla miłośników okresu II wojny światowej będzie nie tylko znakomitą lekturą, ale i cenną lekcją umożliwiającą podróż do tamtego świata.

Ocena: