„Premiera na Pacyfiku”, 2 tomy – recenzja książki

Rok wydania – 2006

Autor – Siergiej Pierieslegin, Elena Pierieslegin

Wydawnictwo – Finna

Liczba stron – t.1 440, t.2 516

Seria wydawnicza – Seria z Kotwiczką

Tematyka – dwutomowa praca dotycząca zmagań na Oceanie Spokojnym, barwny opis działań militarnych, politycznych i gospodarczych.

Jak ma być premiera, to tylko na Pacyfiku – chciałoby się rzecz, nawiązując do tytułu publikacji autorstwa petersburskiego małżeństwa, które na pierwszy rzut oka z historią ma niewiele wspólnego. Elena Piereslegin skończyła psychologię i cybernetykę na Leningradzkim Uniwersytecie Państwowym. Jej mąż kończył tę samą uczelnię, tyle że na wydziale fizyki. Taka kombinacja nie zwiastuje niczego dobrego, gdy idzie o historię. Jakże mylne to założenie! Siergiej jest uznanym autorem licznych opracowań dotyczących wydarzeń przeszłych. Imał się już rozmaitych rodzajów książek, poczynając od stricte historycznych, przez szeroko pojęte science-fiction, aż po tematy socjologiczne. „Premiera na Pacyfiku” to pierwszy wspólny projekt małżeństwa, które skutecznie wykazało, iż nie tylko w uczuciach państwo Piereslegin dobrali się w odpowiedni sposób. Ich praca jest bowiem niezwykle wciągającym opisem rozwoju działań i wydarzeń na Pacyfiku, pokazując wojnę na tym teatrze drugowojennych zmagań nie tylko jako schematyczną sumę rozmaitych wydarzeń militarnych, ale i niezwykłe widowisko zaprezentowane czytelnikom z zaskakującej perspektywy.

Przygotowanie „Premiery na Pacyfiku” to rzemiosło na wysokim poziomie, które pokazuje, iż wydawca dobrze wykonał swoją część pracy. Na wyróżnienie zasługuje niezły projekt okładki oraz fakt, iż książka została oprawiona w twardą okładkę zwiększającą żywotność publikacji. Oba tomy świetnie się ze sobą komponują, są też w odpowiedni sposób oznakowane pod względem chronologii. Polskim wydaniem publikacji zajęło się gdańskie Wydawnictwo Finna, które w swoim dorobku ma liczne pozycje z zakresu II wojny światowej i marynistyki. Całość tekstu została podzielona na rozdziały, w których autorzy wyróżnili poszczególne sekcje dotyczące odpowiednich wydarzeń. Zdjęć jest niewiele. Kilkadziesiąt z nich zamieszczono na dwóch wkładkach fotograficznych. Ich jakość jest bardzo dobra, każde zostało opisane. Warto również zwrócić uwagę na świetną sekcję z załącznikami, wśród których prym wiodą doskonale skomponowane tabele i dane chronologiczne. Jest też sekcja z wykazem najważniejszych postaci historycznych przewijających się na kartach publikacji. Krótkie rysy biograficzne z pewnością ułatwiają poruszanie się w trudnym świecie walk na Pacyfiku. Wreszcie na wyróżnienie zasługuje praca redakcji zajmującej się przekładem i przygotowaniem polskiej wersji językowej, o czym jednak wspomnimy jeszcze przy okazji plusów publikacji.

Myślę, iż na samym początku rozważań na temat plusów pracy Siergieja i Eleny Pieriesleginów należy stwierdzić, iż ich książka jest specyficzna i wymaga bardzo charakterystycznego podejścia. Co więcej, jej odbiór będzie w dużej mierze zależny od indywidualnych preferencji czytelników, przez co przyklejenie etykiety z odpowiednim napisem jest w przypadku „Premiery na Pacyfiku” wyjątkowo trudne. Niewątpliwym plusem publikacji jest z pewnością jej zakres tematyczny. Autorzy odwołują się do rozmaitych wydarzeń, nie tylko z zakresu militariów. Różnorodne nawiązania do kwestii politycznych czy gospodarczych pozwalają nam lepiej zgłębić trudny świat konfliktu amerykańsko-japońskiego. Jest też ogromna ilość danych dotyczących budowy poszczególnych jednostek, ich technicznych możliwości oraz rozważania stricte naukowe. To jest oczywistym nawiązaniem do wykształcenia rosyjskich badaczy. Swoje doświadczenia naukowe z łatwością przenoszą na grunt publicystyczny, wykorzystując zdobytą wiedzę oraz odwołując się do licznych źródeł. W tym momencie warto zwrócić uwagę na pracę redakcji i tłumacza. Czytelnik znajdzie liczne przypisy ilustrujące ewentualne rozbieżności pomiędzy danymi zawartymi w „Premierze na Pacyfiku”, a tym, co serwują nam inni autorze. Są odniesienia do Flisowskiego, są stosowne tłumaczenia trudniejszych kwestii. Autor przekładu z języka rosyjskiego, Józef Wąsiewski, wykonał kawał dobrej roboty, z łatwością poruszając się między trudnymi aspektami oraz oddając znakomity styl petersburskiego małżeństwa. Pojawiają się oczywiście kwestie bardziej zawiłe. W niektórych momentach moje umiejętności rozumienia tekstu czytanego nie wystarczały do tego, by pojąć, o co tak naprawdę chodzi. W takich wypadkach nie byłem do końca pewien, czy jest to niedoróbka tłumaczeniowa, zbyt skomplikowane operacje słowne Pieriesleginów, czy też zwykłe niedouczenie czytelnika. Wydaje się jednak, iż momentami Pieriesleginowie przekombinowali i zanadto utrudnili narrację, która sama w sobie łatwa nie jest. Autorzy prowadzą ją w sposób szybki, dynamiczny, niejednokrotnie jednak zanadto gmatwają niektóre informacje, przez co ich publikacja może być trudna w odbiorze, zwłaszcza dla kogoś, kto nie jest zaznajomiony z tematem. Stąd też wydawać się może, iż nowicjusze z trudem przebrną przez „Premierę na Pacyfiku”. Co gorsza, niektóre wiadomości mogą być niezrozumiałe także dla tych, którym wydaje się, iż nieźle opanowali temat. Przesadne utrudnienie lektury poczytywać możemy za wadę publikacji, choć ogół narracji stoi na bardzo wysokim poziomie.

Wśród kwestii negatywnych chciałbym w pierwszej kolejności poruszyć temat częściowego braku chronologiczności. Dynamiczna narracja autorów w pewnym stopniu zmotywowała chaos narracyjny, przez który książka traci na spójności. Skakanie z tematu na temat zaburza jasny ciąg logiczny zdarzeń i momentami prowadzi do zagubienia czytelnika. In minus poczytywać również można fakt, iż niektóre kwestie zostały potraktowane po macoszemu. Ot, choćby kampania na Okinawie, która wcale nie była wątkiem pobocznym wojny na Pacyfiku, to ledwie kilka zdań, które prezentują się niezwykle blado w stosunku do innych wydarzeń. Cieszy natomiast szerokie określenie zakresu czasowego publikacji, przez co narracja nie urywa się na oficjalnym zakończeniu II wojny światowej, ale i obejmuje chociażby okres procesu tokijskiego, a także wydarzenia powojenne. Dwa epilogi wieńczące rozważania zawarte w II tomie „Premiery na Pacyfiku” wypadają blado na tle innych rozdziałów. Być może jest to kwestia subiektywnego odbioru, jednakże momentami miałem wrażenie, iż autorzy przekombinowali i pogubili się w tym, co chcieli zawrzeć w swojej książce. Ogółem przedstawia ona jednak ogromną wartość merytoryczną i może być poczytywana jako niezwykle ważne dzieło dotyczące różnych aspektów walk na Pacyfiku. Pod tym względem „Premiera na Pacyfiku” to publikacja wartościowa i niemal obowiązkowa na drodze do pełnego poznania historii konfliktu.

Moja pierwsza przygoda z dorobkiem Wydawnictwa Finna związana jest z premierą, „Premierą na Pacyfiku”. Cieszę się, że zacząłem właśnie od tej pracy. Publikacja ta jest bowiem książką niezwykłą. I już nie chodzi tu o wspomnianą nieszablonowość, brak utartych schematów i momentami chaotyczne ujęcie, które rzuca nas w wir walki. Praca petersburskiego małżeństwa, choć momentami nie dla wszystkich zrozumiała, choć czasem wyjątkowo skomplikowana, to pozycja kluczowa dla poznania historii walk na Pacyfiku. Kampania amerykańsko-japońska nie sprowadzała się bowiem jedynie do starć nad Pearl Harbor, do bitwy o Midway czy batalii o pacyficzne wysepki. Była bowiem niezwykle skomplikowanym i złożonym zbiorem, który państwo Pieresleginowie starali się ująć w matematycznych ramach, co pewnie było głównie kwestią wykształcenia i doświadczenia Siergieja. Stworzyli przy tym pozycję unikatową, zupełnie inną od dotychczasowych, ale też zawierającą wszystkie te elementy, które zaskakiwały, wzbudzały emocje i sprawiały, iż książkę po prostu chciało się czytać przy okazji prac innych autorów. Wydaje się zatem, iż „Premiera na Pacyfiku” to jakby kolejny krok na drodze do poznania konfliktu na Oceanie Spokojnym. Krok kolejny, bo przecież ciężko rzucić się na głęboką wodę czytelnikowi, który jeszcze nie potrafi sprawnie poruszać się pomiędzy poszczególnymi zagadnieniami dotyczącymi walk na Pacyfiku. Jednak gdy już wypłynie na powierzchnię i odetchnie ze spokojem, musi wybrać się w podróż razem z małżeństwem z Petersburga.

Ocena: