„Rysiek z Kedywu” – recenzja książki

Rok wydania – 2009

Autor – Patrycja Bukalska

Wydawnictwo – Znak

Liczba stron – 327

Seria wydawnicza – Biografie Bohaterów

Tematyka – historia życia Stanisława Aronsona ps. „Rysiek”, żołnierza Polski Podziemnej, a w okresie powojennym armii izraelskiej.

„- Rysiek jest w Warszawie. Musisz się z nim spotkać. Jest w hotelu Bristol…”. Te słowa, zamieszczone na tylnej okładce książki i właściwie otwierające cały tekst, najbardziej zapadły mi w pamięć podczas lektury. Zapewne większość z czytelników zanim sięgnie po publikację Patrycji Bukalskiej zastanawiać się będzie, kim właściwie jest tytułowy Rysiek. Dziennikarka początkowo też nie orientowała się, z jaką postacią przyjdzie się jej spotkać i historię czyjego życia zacznie spisywać. Stanisław Aronson, bo o nim mowa, początkowo jawi nam się jako osoba tajemnicza, ale wraz z kolejno przewracanymi kartami książki odkryjemy, iż jest człowiekiem nietuzinkowym, a wydarzenia z jego przeszłości mogą stworzyć kilka zdumiewających opowieści. Rysiek mógłby swoją historią obdarować kilku innych bohaterów i za każdym razem ich biografia byłaby arcyciekawa.

Seria „Biografie Bohaterów” to w zasadzie cykl książek, które ukazały się nakładem Wydawnictwa Znak i opowiadają historię postaci, które nierzadko jeszcze za życia przeszły do legendy. W serię publikacji wpisuje się również „Rysiek z Kedywu”, którego egzemplarz recenzencki otrzymałem od wydawcy. Gdy książka znalazła się w moich rękach, w pierwszej kolejności sprawdziłem, kim właściwie był Rysiek i dlaczego zasłużył na publikację o swojej osobie, a następnie zanalizowałem elementy techniczne wydania. Mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, iż tak dobrze opracowanej książki jeszcze nie widziałem. Abstrahując od tego, że posiada ona elementy świadczące o wysokiej estetyce pracy, jak chociażby twarda okładka, bardzo dobry projekt graficzny, szczególną uwagę należy zwrócić na kompozycję publikacji. Właściwie ciężko jest mi to opisać słowami. Najlepiej zobaczyć samemu, jak rozwiązano kwestię ułożenia rozdziałów i poszczególnych podrozdziałów. Zastosowanie niezwykle czytelnego schematu sprawia, iż czytelnik nie ma możliwości zagubienia się w natłoku informacji. Korzystając z określeń pasujących bardziej do nauk architektonicznych, pracę można określić mianem „przestronnej”. Do całości dołączono piękne fotografie związane z życiem Aronsona, które doskonale komponują się z tekstem i są jego uzupełnieniem. Całość uzupełnia się wzajemnie, co składa się na obraz produktu doskonale przygotowanego do dystrybucji. Co więcej, historia Ryśka to rzeczywiście produkt z najwyższej półki, także pod względem merytorycznym.

W pierwszej kolejności wypada napisać, kim właściwie jest owiany tajemnicą Rysiek. Stanisław Aronson to Polak żydowskiego pochodzenia, urodzony w 1925 roku, który podczas II wojny światowej przeżył serię przygód związanych z działaniami okupanta i funkcjonowaniem Polskiego Podziemia. Aby nie zagłębiać się zanadto w jego historię, wystarczy wspomnieć, iż był on uciekinierem z transportu do Treblinki, walczył w szeregach Kierownictwa Dywersji, brał udział w kilku akcjach bojowych, wszedł w skład oddziałów toczących bój podczas Powstania Warszawskiego, po wojnie trafił do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie (tutaj niezwykle ciekawy epizod związany z ratowaniem syna gen. Sosabowskiego), a następnie udał się na emigrację do budowanego w tym czasie państwa Izrael. Tam służył w wojsku, przeszedł trudny szlak bojowy i dopiero w 1988 roku przyleciał z wizytą do Polski. W 2004 roku Patrycja Bukalska, dziennikarka m.in. „Tygodnika Powszechnego” i „Więzi”, pracowała nad serią artykułów dotyczących powstańców. Od Danuty Mancewicz dowiedziała się, iż do Warszawy przyjechał Stanisław Aronson, postać nietypowa i bardzo atrakcyjna z publicystycznego punktu widzenia. Bukalska wykorzystała znakomitą okazję i szybko rozpoczęła współpracę z Ryśkiem. Kooperacja zdolnej publicystki z wojennym gawędziarzem zaowocowała wydaniem publikacji „Rysiek z Kedywu”. Jest to swego rodzaju biografia Aronsona, która opowiada o jego życiu i działalności. Do tekstu przygotowanego przez Bukalską wplecione zostały wypowiedzi Ryśka, nierzadko bardzo trafnie komentujące wydarzenia. Skomponowanie pasjonującej historii Aronsona z fachowością i kunsztem Bukalskiej to połączenie, które mogło przynieść tylko pozytywne efekty. Książkę czyta się bowiem jednym tchem. Jest ona jak dobry film sensacyjny, od którego nie można się oderwać. Krótkie przerwy na reklamy oznaczające przejście do kolejnego rozdziału dają chwilę na przemyślenia pomiędzy sąsiadującymi ze sobą niewiarygodnymi opowieściami. Amerykański generał George Patton doczekał się u żołnierzy dosadnego określenia „chłop z jajami”. Gdyby służyli pod Ryśkiem i znali historię jego życia, z pewnością ochrzciliby go podobnym mianem.

Warstwa językowa publikacji to kunszt i maestria Bukalskiej. Widać, iż publicystka wie, w jaki sposób pisać, aby jej twórczość podobała się czytelnikom. Narracja jest żywa, pełna entuzjazmu, a autorka wykazuje się sporą wiedzą historyczną i biografię Ryśka umiejscawia na tle wydarzeń z przeszłości, które stały się udziałem narodu polskiego i izraelskiego. Charakterystykę bohatera uzupełnia wspomnieniami innych uczestników zajść sprzed lat, co umożliwia nam spojrzenie na Ryśka oczami jego przyjaciół. „Rysiek z Kedywu” to jednak przede wszystkim pasjonująca opowieść o niesamowitym człowieku, który wiele przeżył, wiele widział i, jak się okazało po latach, nie został zapomniany. 84-letni dziś Aronson wciąż wzbudza emocje, a jego relacja to wspaniałe źródło wiedzy dla historyków i fantastyczny scenariusz na życie superbohatera. Publikacja Bukalskiej ma też ważną wymowę polityczną. Na Ryśka możemy spojrzeć przez pryzmat jego etnicznej przynależności. On sam mówi o sobie, że jest Polakiem, choć w jego życiu sporą rolę grają żydowskie korzenie. Zawsze kochał swoją ojczyznę i był gotowy do najwyższych poświęceń w duchu patriotyzmu. Narastające animozje na linii polsko-izraelskiej należy zwalczać przez przedstawianie przykładów bohaterów takich jak Rysiek. Ludzi, którzy wbrew obiegowym opiniom nie wyzbywali się polskości ze względu na żydowskie korzenie. To cenne przesłanie i swego rodzaju apel o tolerancję, choć nigdzie nie zostało wprost wypowiedziane hasło o pojednaniu obydwu narodów.

„Rysiek z Kedywu” to publikacja, która niemal od początku do końca trzyma w napięciu. Bukalska, jak przystało na dziennikarkę, posługuje się świetnym stylem i spisuje historię Aronsona w sposób ciekawy i przemyślany. Świetna narracja, wiele wypowiedzi Ryśka wplecionych w tekst tworzą niezwykłą kompozycję. Najważniejsza w tym wszystkim jest jednak historia Stanisława Aronsona, a z tej można nakręcić niejeden film wojenny. Relacja Ryśka pokazuje, jak ciekawe były losy żołnierzy Polskiego Podziemia, jak wiele historii można jeszcze opowiedzieć, jeśli dotrze się do bohaterów tamtych dni. Publikacja skłania też do smutnej refleksji. Aronson jest dzisiaj pełnym wigoru staruszkiem, który podróżuje po świecie i bez trudu sięga pamięcią do przeszłości. Ilu jemu podobnych odeszło i nie zdążyło opowiedzieć własnej pasjonującej historii? Niestety, świadków dramatu II wojny światowej jest coraz mniej, coraz rzadziej pojawiać się będą oryginalne świadectwa i wspomnienia tych, którzy przeszli piekło. Aronson, mimo iż los ciężko go doświadczył, poradził sobie w życiu. Po latach powrócił do ojczyzny, gdzie znaleźli się młodzi ludzie, których zainteresowała jego opowieść. Nie ma się czemu dziwić. Obok Ryśka nikt nie może przejść obojętny.

Ocena: