„Sędzia w Auschwitz” – recenzja książki

Rok wydania – 2018

Autor – Kevin Prenger

Wydawnictwo – Replika

Liczba stron – 336

Tematyka – biografia Konrada Morgena, nazistowskiego śledczego, który w czasie II wojny światowej tropił przewinienia partyjnych dygnitarzy.

Gdybyśmy przeczytali fragment życiorysu Konrada Morgena, moglibyśmy odnieść wrażenie, że był człowiekiem przede wszystkim uczciwym – wobec siebie, państwa, otoczenia. W czasie wojny tropił przypadki oszustw w niemieckich obozach koncentracyjnych. Jego śledztwa doprowadziły do skazania kilkuset oskarżonych. Wiele spraw umorzono, naziści klasycznie ukręcili łeb śledztwom, które mogły wykazać rozmiary patologii trawiącej idealizowane, modelowe społeczeństwo ,,aryjskich nadludzi”. Złodzieje, zboczeńcy, oszuści. Naród, który określał się mianem cywilizowanego, którego przywódcy wyznaczyli sobie misję likwidacji wymyślonych przez siebie ,,podludzi” był w rzeczywistości narodem obłudników, w którym jedynie udawano próby wyplenienia czysto ludzkich słabości. Wracając do samego Morgena i jego biografii, wszystko byłoby pewnie w porządku, gdyby nie fakt, że w czasie procesów norymberskich został powołany jako świadek obrony. Nie tylko starał się rozgrzeszyć SS, ale i opowiadał niestworzone rzeczy o funkcjonowaniu obozów koncentracyjnych jako takich, wmawiając przysłuchującym się jego zeznaniom, iż poziom życia w obozach był lepszy niż na wolności, a więźniom niczego nie brakowało. Wszystko to znajdziemy w książce Kevina Prengera ,,Sędzia z Auschwitz”. To naprawdę interesujący materiał, który rzuca nieco więcej światła na funkcjonowanie III Rzeszy i jej patologicznego systemu, zwracając uwagę na obecność takich postaci jak Morgen.

Książka jest interesującym studium przypadków. Autor analizuje szereg spraw, którymi zajmował się Morgen, zwracając uwagę na cechy charakterystyczne funkcjonowania nazistowskiej wierchuszki. Myliłby się ten, kto w Morgenie chciałby widzieć ostatniego sprawiedliwego. On po prostu nadawał pewien ton patologii toczącej totalitarne państwo, ubierał ją w pewne ramy pseudoprawa. Na historię Morgena narzucono także sporo informacji na temat samego systemu eksterminacji, funkcjonowania obozów koncentracyjnych czy procesów decyzyjnych w III Rzeszy. W efekcie mamy do czynienia z interesującą kompilacją klasycznej biografii opartej na prezentacji życiorysu głównego bohatera z odsłanianiem kulisów działania państwa i jego przedstawicieli. Normalnie takie rozwiązanie pewnie by mi przeszkadzało, a autorowi zarzuciłbym wypełnianie luk w biografii wątkami pobocznymi. W tym wypadku Morgen ma stanowić punkt wyjścia do szerszych rozważań. Wydaje mi się, że Prenger zgrabnie połączył te elementy i skonstruował interesującą książkę o III Rzeszy i jej zdegenerowanych elitach, do których należałoby zaliczyć i samego Morgena.

Książka została napisana w sposób przystępny, a bardziej szczegółowe analizy zostały podane zrozumiale, bez obfitych cytatów dokumentów czy materiałów archiwalnych (tych akurat czasem przydałoby się nieco więcej dla podkreślenia rzeczowości i fachowości rozprawy). Ogólnie jednak możemy być zadowoleni. Biografia nie jest może kompletna, co oczywiście poczytuję za minus publikacji, ale szczegóły życia Morgena nie stanowią najbardziej interesującego wątku. To jego praca – tak dziwaczna z perspektywy kilkudziesięciu lat szczegółowych badań nad zbrodniami nazistów – wzbudza największe zainteresowanie. W tym kontekście poszczególne rozdziały składają się w spójną całość.

Relacja z procesów norymberskich jak zawsze szokuje. Podobnie jak postawa Morgena. Co mu przyświecało? Jaka była jego motywacja? Prenger próbuje znaleźć wytłumaczenie, ale to nasuwa się samo. Oczywiście, zeznania Morgena były cenne w obliczu odtwarzania funkcjonowania służby nazistowskich zbrodniarzy, ale próby rehabilitowania czy wręcz gloryfikowania SS, z czym Morgen nie zamierzał się nawet kryć, są godne pożałowania, a wręcz skandaliczne. Prenger pokazuje hipokryzję bohatera biografii, a wraz z nią zakłamanie całej III Rzeszy. Sam Morgen, co słusznie zauważa autor, potrafił ,,zachować czyste ręce”, choć można by z tym określeniem polemizować. Na pewno udało się mu wywinąć od zaszeregowania razem z bardziej oczywistymi przestępcami. W tym upatruję największej wartości książki. Pokazuje, jak na fałszu i oszustwach można zbudować mitologię całego państwa i narodu.

Ocena: