„Uciekinier” – recenzja książki

Rok wydania – 2015

Autor – Józef Makowski

Wydawnictwo – PWN i Ośrodek Karta

Liczba stron – 436

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – opowieść o zawiłych losach Józefa Makowskiego, tytułowego uciekiniera.

W czasie, gdy na ekranach kin niepodzielnie króluje James Bond, Wydawnictwo PWN wypuściło na rynek produkt, który może śmiało konkurować z przygodami Agenta 007. „Uciekinier” Józefa Makowskiego to nieprawdopodobna historia, jaka miała miejsce w czasie II wojny światowej. Opowieść o polskim Żydzie, który w niemieckim mundurze przemierzał ogarniętą konfliktem Europę brzmi nieco ekstrawagancko, a wtóruje jej równie oryginalna stylistyka narracji autora. Warto? Bez wątpienia!

Historia Makowskiego po raz pierwszy została opublikowana w latach sześćdziesiątych i już wtedy wzbudziła emocje, choć może nie tak żywe jak dzisiaj. Przez te pięćdziesiąt lat świat zdążył się mocno zmienić i dzisiaj znaczna część z poruszanych przez autora tematów może być określona jako kontrowersyjna. Słusznie zauważa to autorka przedmowy, ostrzegając czytelników przed nadmiernym przywiązywaniem się do współczesnych tabu. Makowski ma je za nic, bo w jego czasach nikt się nad tym nie zastanawiał, a nawet jeśli to robił nie rezygnował z prawdy na rzecz politycznej poprawności. Już w tym miejscu warto odnotować, że wspomnienia pisarza oparte są na jego wizji wojennego świata, na subiektywnym, czasem dość swobodnym postrzeganiu rzeczywistości. Może to sprawić, że niektórym odbiorcom tekst wyda się aż nazbyt lekki, przesadnie pretensjonalny czy podkolorowany. I tak być mogło, wszak nikt wspomnień Makowskiego nie zweryfikuje. Trzeba mu jednak oddać, że pisze z ogromną gracją, a koleje jego życia były na tyle niezwykłe, że zasłużył na wysłuchanie.

Fundamentem wspomnień Makowskiego są jego przygody w czasie okupacji. Początkowo zbiegł do Lwowa, skąd po agresji Niemiec na ZSRR ruszył do Warszawy. Następnie, bardziej w drodze przypadku i szczęśliwego trafu, zaciągnął się do pracy w fabryce, wykorzystując fałszywe dokumenty. Pozwoliło mu to nie tylko na ukrycie tożsamości i uniknięcie prześladowań ludności żydowskiej przez nazistów, ale i w miarę stabilny byt i bezpieczeństwo w tym szczególnie niebezpiecznym okresie. Niejako w gratisie otrzymał żołnierski mundur, który otwierał mu większość drzwi. Tak zaczyna się wielka podróż autora, który rusza w rajd po Europie, zwiedzając m.in. Wiedeń. Stąpa po kruchym lodzie, mierząc się z nieustannymi podejrzeniami i atmosferą wojny. Mimo tego, właściwie dzięki własnej pomysłowości, znajomości języka niemieckiego i niewyobrażalnej ilości życiowego farta, unika wszelkich niebezpieczeństw i jakimś cudem doczekuje końca wojny. Wszystko to, ze skrupulatnością kronikarza, zapisuje na kartach „Uciekiniera”. Pomocny był z pewnością zmysł pisarski i szczególne zdolności skupienia na sobie uwagi otoczenia. Makowski to świetny bajarz, który w umiejętny sposób łączy znakomity styl, poczucie humoru i dystans do świata. Wszystko to, o czym nie należy zapominać, w samym sercu najkrwawszego konfliktu w dziejach ludzkości.

Jak zaznaczałem na początku, seria zdarzeń, jakie stały się udziałem Makowskiego, może budzić podejrzenia o delikatne podkolorowanie historii. Niech i tak będzie, „Uciekiniera” absolutnie nie należy traktować jak podręcznika historii czy rzetelnego opracowania. To po prostu ciekawa, wciągająca i intrygująca lektura losów człowieka, który chciałby podzielić się własnymi przeżyciami, emocjami i doświadczeniami, ukazując nieco inne oblicze konfliktu. Dzięki wyrazistemu językowi i swadzie Makowski zdobędzie serca kolejnego pokolenia czytelników. PWN i Ośrodek Karta podjęły bardzo dobrą decyzję, przypominając dzieje „Wehrmachtgefolge”.

Ocena: