„W oblężonym Leningradzie” – recenzja książki

Rok wydania – 2011

Autor – Aleś Adamowicz, Danił Granin

Wydawnictwo – Bellona

Liczba stron – 200

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – zbiór wspomnień z okresu bitwy o Leningrad w czasie niemiecko-radzieckich zmagań na froncie wschodnim.

Wojna na wschodzie w wykonaniu niemiecko-radzieckim wciąż dostarcza setek nowych tematów, które regularnie poruszane są w kolejnych publikacjach historycznych. Liczba nieodkrytych dokumentów i wypowiedzi uczestników tamtych wydarzeń jest na tyle duża, iż nieustannie zasypywani będziemy „odkryciami”, które przybliżą nam losy operacji „Barbarossa” i jej tragicznych następstw. Dramatyczne wspomnienia to przecież świadectwo najłatwiejsze do uzyskania. Biorąc pod uwagę, iż w bitwie o Leningrad brało udział kilkaset tysięcy żołnierzy i drugie tyle ludności cywilnej, wydaje się, iż dotarcie do uczestników starcia jest utrudnione tylko upływem czasu. Niedawno na rynku wydawniczym w Polsce ukazała się książka pary Aleś Adamowicz-Danił Granin zatytułowana „W oblężonym Leningradzie”. Niby oryginalnością nie grzeszy, a jednak ma coś, co z pewnością przyciągnie wielu czytelników spragnionych nowych informacji w sprawie jednej z największych bitew w historii starć niemiecko-radzieckich. Co więcej, opisanej z nieco innej perspektywy – od środka.

Przygotowaniem publikacji zajął się Dom Wydawniczy Bellona. Zanim przejdziemy do opisu cech charakterystycznych książki, powiemy kilka słów o autorach pracy. Danił Granin i Aleś Adamowicz urodzili się na terenie byłego Związku Radzieckiego. Jeden dorastał w Leningradzie, drugi na Białorusi. Obydwaj mocno związali swoje losy z wydarzeniami II wojny światowej – Granin zaangażował się w działalność armijną i walczył pod Leningradem, Adamowicz został partyzantem i uderzał na Niemców w rodzinnych stronach. Po wojnie obydwaj zdecydowali się wykorzystać talent pisarski i wielokrotnie publikowali prace poświęcone historii II wojny światowej. Połączenie sił zaowocowało książką „W oblężonym Leningradzie”. Polska wersja językowa publikacji nie wyróżnia się niczym szczególnym. Papier przeciętnej jakości, miękka okładka, jedna wkładka ze zdjęciami archiwalnymi, których za wiele nie obejrzymy. Projekt graficzny także prezentuje się średnio. Nie ma natomiast zastrzeżeń do korekty i tłumaczenia. Generalnie – pod względem graficznym – nic specjalnego.

Jak się później okazało, podobnie jest z kwestiami merytorycznymi. „W oblężonym Leningradzie” to standardowy zbiór wspomnień świadków wydarzeń – autorzy kopiują wypowiedzi mieszkańców ogarniętego wojną miasta, ukazując losy batalii z perspektywy zwykłych ludzi. Poznajemy zatem historię poszczególnych jednostek. Nie składają się one na komplementarny i spójny obraz bitwy – o działaniach zbrojnych jest niewiele, wobec czego spragnieni nowych informacji i doniesień z pierwszej linii frontu będą rozczarowani. Z narracji wyłania się jednak obraz Leningradu lat czterdziestych ubiegłego wieku. Bardzo cenny obraz, bowiem w kolejnych pracach poświęconych anatomii bitwy historycy wyjątkowo często zapominają o tym, co działo się w mieście, jak wyglądało ówczesne życie, czym zajmowali się mieszkańcy, z jakimi problemami mierzyli się na co dzień. W pracy Granina i Adamowicza wszystkie z wymienionych wyżej kwestii zostają poruszone, choć można mieć zastrzeżenia do wkładu ich pracy. Niektóre z rozdziałów oparte są na zasadzie „kopiuj-wklej” – niczym wpisy do pamiętnika pozbawione komentarza historycznego. Okraszenie wspomnień choćby szczyptą informacji sprawiłoby, iż konkretne sytuacje zostałyby osadzone w historii bitwy. Tymczasem autorzy nie pokusili się o inwencję twórczą. Nie wykazali się też większymi umiejętnościami pisarskimi – ot, zrobili zbiór wspomnień, do czego tak naprawdę nie musieliby ruszać się sprzed komputera, sprawnie obsługując pocztę elektroniczną…

Po chwili narzekań, wrócimy znowu do pozytywnych aspektów publikacji. Jak głosi podtytuł, mamy do czynienia z dramatycznymi wspomnieniami. Rzeczywiście, dramatów jest co nie miara. Tragedia miasta i jego mieszkańców staje się autentyczna. Niektóre z opisów są wstrząsające – z kolejnych kart wspomnień wyłania się prawdziwy obraz katastrofy i zagłady miasta, któremu obok Niemców zagrażali sami mieszkańcy. Niezwykłe, do czego zdolni są ludzi w chwilach zagrożenia życia. Pod tym względem, książka staje się lekturą pasjonującą. Realizm opisów poukładanych w chronologiczny sposób (co bardziej dociekliwi mogą to sobie przełożyć na sytuację na froncie) daje nam możliwość bezpośredniego uczestniczenia w historii rozgrywającej się na naszych oczach. Zostajemy wciągnięci w świat śmierci i zniszczenia, który tak dobrze znamy ze wspomnień okupacyjnych.

Przygotowana, bo „napisana” przez usta mi nie przejdzie, przez wschodnich pisarzy książka ma oczywiście zadatki na solidną pracę historyczną. Jej atutem są z pewnością nowe wspomnienia, których do tej pory nie czytaliśmy. Wyłania się z nich obraz tragedii Leningradu i jego mieszkańców, co jest o tyle cenne, iż monografie poświęcone bitwie często zapominają o tych elementach historycznej układanki. Niestety, gołe wspomnienia nie są w stanie opowiedzieć pełnej historii, a para autorów ograniczyła się ledwie do ich skopiowania i poukładania w odpowiedniej kolejności. Konwencja pisania o historii przez pryzmat cytowania wypowiedzi świadków po prostu mi nie odpowiada, bowiem nie ma w niej niczego oryginalnego ani odkrywczego. Publikację można zatem traktować jako ciekawostkę i ewentualne uzupełnienie szczegółowych informacji dotyczących zmagań niemiecko-radzieckich pod Leningradem. I, niestety, nic więcej.

Ocena: