„Wojna U-Bootów na Morzu Norweskim” – recenzja książki

Rok wydania – 2013

Autor – Eckard Wentzel

Wydawnictwo – Finna

Liczba stron – 327

Seria wydawnicza – Seria z Kotwiczką

Tematyka – historia działalności U-995 wraz z ogólną perspektywą walk U-Bootów w ostatnich latach wojny.

Już dawno Dom Wydawniczy Finna nie gościł na łamach „Biblioteki”, a przecież maryniści nie mogliby się obyć bez Finny i wydawanych w Gdyni książek. „Wojna U-Bootów na Morzu Norweskim” Eckarda Wentzla podkreśla tę zależność. Gdy idzie o walkę na morzach i oceanach, trzeba sięgnąć po klasyczną „Serię z Kotwiczką”. Ostatnio zaszły w niej pewne zmiany, co określić można jako naturalną reakcję na kryzys na rynku książkowym. Finna zrezygnowała z twardej oprawy (można ją zamówić w wydawnictwie na życzenie czytelnika), przez co książki straciły może nieco na estetyce. Są jednak tradycyjne wkładki z niezłymi zdjęciami archiwalnymi. I, co chyba najważniejsze, jest dobra opowieść Eckarda Wentzla.

Książka opowiada dzieje ostatniego U-Boota, który po II wojnie światowej jako ostatni powrócił do Niemiec. U-995 wszedł do służby w 1943 roku i przebył trudny szlak bojowy, który starał się po latach odtworzyć Eckard Wentzel. Jego narracja koncentruje się na trzech aspektach. Z jednej strony starał się pokazać, jaką drogę przebył U-Boot w czasie II wojny światowej i jak wyglądały jego powojenne losy. Z krótkiego epilogu dowiemy się, że U-995 służy dzisiaj jako okręt-muzeum, odsłaniając tajemnice swego pokładu przed kolejnymi pasjonatami marynistyki. Drugą kwestią poruszaną w książce jest rozwój niemieckiego programu budowy okrętów podwodnych. Wentzel analizuje kwestie techniczne i ich wpływ na działanie poszczególnych jednostek. Rozważane są również zmiany w uzbrojeniu i zaawansowanie broni. Robi to w sposób wyważony i rozsądny, stąd też czytelnicy nieobeznani z tematyką (do których zaliczyłbym również siebie) nie powinni się obawiać nawału szczegółów technicznych. Te, oczywiście, pojawiają się w kilku momentach, ale świetnie wpisują się w klimat całości. Wreszcie ostatnim aspektem publikacji jest życie na pokładzie U-Boota. Autor ukazuje kulisy służby na U-995 i zabiera nas do wnętrza okrętu.

Styl narracji pozostawia sporo do życzenia. Z jednej strony drażnić może mieszanie czasów – autor starał się chyba dodać narracji dynamiki i nagminnie posługuje się czasem teraźniejszym. A za chwilę wraca do standardowego opisu w czasie przeszłym. To wzbudzić może uzasadnioną irytację czytelnika. Wplecione w tekst dialogi brzmią nieco sztucznie – nie ma w nich polotu i żołnierskiej swady. Ot, ugrzeczniona wersja koleżeńskiej rozmowy przy kawie (miałem napisać „przy piwku”, ale to nie ten klimat). W kontekście służby U-995 plus za ukazanie dramaturgii losów okrętów podwodnych w schyłkowym okresie wojny. Porażki III Rzeszy na kolejnych frontach rozbrzmiewały echem na Morzu Norweskim (i nie tylko!), a U-Booty bezlitośnie tropione przez aliantów szły na dno jeden po drugim. Nie brakuje zatem emocji, a losy U-995 ukazane są na tle innych okrętów (czasem można się w tym pogubić). In plus zaliczyć można również odniesienia do strategii dowództwa i umieszczenie ich w kontekście działalności U-995. Czyta się niby dobrze, ale z wyraźnie odczuwalnym niedosytem. Ciężko określić jedną przyczynę. Wydaje się zatem, że całość opracowania, mimo wyraźnych atutów, nie stanie się książką, którą można polecić każdemu.

A komu polecić można? Z pewnością fanom marynistyki. Dla nich podróż z Eckardem Wentzlem będzie nie lada gratką i świetną przygodą. Być może to oni będą głównymi obrońcami talentu pisarskiego autora. Losy U-995 są bowiem niezwykle ciekawe, a ich ukazanie w perspektywie historycznej nie było zadaniem łatwym. Tytuł „Wojna U-Bootów na Morzu Norweskim” może przekłamuje nieco rzeczywistość książkową, ale z pewnością przykuwa wzrok. Gdy dodamy do tego atmosferę końca wojny, napięcie i dramaty marynarzy szybko zagłębimy się w podwodny świat i wraz z Wentzlem udamy się w długą, choć nieco ciężką podróż po morzach i oceanach.

Ocena: