„Wypędzone” – recenzja książki

Rok wydania – 2013

Autor – Helene Pluschke, Asther Schwerin

Wydawnictwo – PWN

Liczba stron – 195

Seria wydawnicza – Karty Historii

Tematyka – trzy relacje niemieckich kobiet, które w ostatnich dniach II wojny światowej opuściły Ziemie Odzyskane.

Wielu autorów opracowań historycznych musiało się zmierzyć z problemem obiektywizmu. W wielu wypadkach postacie historyczne charakteryzowane są przez pryzmat postrzegania całej nacji. Kwestia „wrzucania wszystkich do jednego worka” nie sprawdza się przy badaniu przeszłości, choć kazus dobrego albo skrzywdzonego Niemca jakoś nie może przebić się do społecznej świadomości. II wojna światowa pozostawiła po sobie liczne blizny, także na płaszczyźnie socjologicznej. Dlatego też każda kolejna książka, która tematyką odbiega od utartych schematów, musi być traktowana w szczególny sposób. Zwłaszcza, gdy porusza szczególne problemy.

Publikacja „Wypędzone” zawierająca relacje Niemek ze Śląska, Pomorza i Prus Wschodnich, które uciekały przed zwycięzcami została przygotowana przez Wydawnictwo PWN w porozumieniu z Ośrodkiem Karta. Kwestia zaboru Ziem Odzyskanych po II wojnie światowej, a następnie wygnania zamieszkujących te tereny Niemców wywołuje dziś uzasadnione emocje. Za sprawą Związku Wypędzonych w Niemczech i wzbudzającej kontrowersje Eriki Steinbach sprawa wydalenia Niemców trafiła do mediów i stała się ważnym przyczynkiem do dyskusji o rozliczaniu wojennych strat. Nie wnikając w szczegóły historycznego procesu, skoncentruję się na omówieniu wizji przedstawionej we wspomnieniach „wypędzonych”. Książka jest w zasadzie zestawieniem trzech relacji spisywanych w formie dzienników bądź chronologicznej historii ostatnich miesięcy II wojny światowej. Każda dotyczy innego rejonu, każda opowiada inną, choć podobną, historię. Trzy niemieckie kobiety z niepokojem obserwują postępy Armii Czerwonej i coraz słabszy opór Wehrmachtu, który zwiastuje rychłe załamanie frontu. Atutem publikacji jest z pewnością dobór tematu. Historie wypędzonych są wciąż rzadko omawianą kwestią w polskiej historiografii, a ze względu na kontrowersyjność tematu nie widać szczególnej chęci do grzebania w niewątpliwej tragedii niemieckich cywilów. Gwałty, morderstwa, grabieże, przemoc – wszystko to złożyło się na proces wyzwalania Ziem Odzyskanych spod niemieckiej hegemonii. Opisy zbrodni popełnianych przez żołnierzy, nierzadko dość drastyczne, w oczywisty sposób oburzają czytelników. Nasuwa się jednak równie oczywiste pytanie – czy niewątpliwe zbrodnie wojenne uzasadniać można sprawiedliwą zemstą za wcześniejsze gwałty i rozboje? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, a ocenianie ówczesnych zachowań z dzisiejszej perspektywy jest nieporozumieniem. Ktoś kiedyś kolokwialnie stwierdził, iż w ekstremalnych sytuacjach człowiek głupieje. Wojna z pewnością do takich należy, a jej okrucieństwo i świeża pamięć o niemieckich zbrodniach wywołały w Polakach czy Sowietach naturalną chęć rewanżu. Poszczególne opisy różnią się od siebie natężeniem emocji. Są zatem momenty suchych relacji, są też nasiąknięte matczynymi uczuciami chwile bojaźni o los dziecka. Tułaczka, jaką obserwujemy nie znajduje uzasadnienia w narracji kobiet i często wydawać się może, iż całość brzmi nieco naiwnie.

Gdy czytamy wspomnienia Niemek żalących się na bestialstwo Polaków, mamy przed oczami masowe groby. Gdy czytamy relację o gwałtach i kradzieżach, widzimy ofiary obozów koncentracyjnych. Gdy wreszcie obserwujemy konwoje niemieckich uchodźców, wyobrażamy sobie marsze śmierci i bestialstwo hitlerowskich oprawców. Dlatego też nie byłem w stanie przetrawić książki, która w tak drastyczny sposób wywracała proporcje. Nie byłem w stanie zaakceptować Niemców w roli ofiar, bo taki zabieg kłóci się z moim, jako Polaka i miłośnika historii, wyobrażaniem o przeszłości.

Książka jest niewątpliwie wartościowym obrazem ostatnich dni wojny widzianym z innej niż dotychczasowa perspektywy. Ludzkie emocje i cierpienie przypominają o tym, co powinno stać się esencją rozważań na temat wojny jako takiej – człowiek nie jest jedynie statystyką, a każda śmierć to tragedia. Obawiam się jednak, iż wobec braku rozsądnych badań nad statusem wypędzonych książka z serii Karty Historii nie spotkają się z ciepłym przyjęciem. Mam jednak nadzieję, że staną się przyczynkiem do dalszych rozważań i poważnych dogłębnych analiz. Zarysowanie problemu jest pierwszym krokiem do przełamania bariery. Pytanie tylko – czy właśnie na to czekają czytelnicy?

Ocena: