„Zatopić III Rzeszę” – recenzja książki

Rok wydania – 2021

Autor – Łukasz Sojka

Wydawnictwo – Znak

Liczba stron – 828

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – monumentalne opracowanie na temat operacji „Chastise”, która pozwoliła na zniszczenie „nietykalnych” zapór wodnych Zagłębia Ruhry.

Gdy po latach czyta się o głównych założeniach operacji „Chastise”, trudno nie odnieść wrażenia, że było to przedsięwzięcie z jednej strony karkołomne, z drugiej niezwykle spektakularne (tak to już jest, że często te dwa określenia idą w parze), a z trzeciej przemyślane taktycznie i nastawione na konkretne zyski. Alianci wyruszyli z szaleńczą misją, która pozornie nie miała szans powodzenia. A jednak! „Zatopienie III Rzeszy” przyniosło zaskakująco dobre rezultaty i stało się jednym z momentów przełomowych dla rozwoju lotnictwa. Ba, kilkadziesiąt lat później operacja była inspiracją dla kultowego ataku na pierwszą Gwiazdę Śmierci w „Nowej nadziei”. Zastanawiam się zatem, co należałoby uznać za bardziej kultowe – atak na zapory wodne Zagłębia Ruhry czy trafienie Luke’a Skywalkera?

Nie mam wątpliwości, że wybór może być tylko jeden. Operacja „Chastise” może być bowiem uznawana za symbol poświęcenia alianckich pilotów, którzy z narażeniem życia prowadzili walkę przeciwko III Rzeszy. To właśnie takie zdarzenia świadczyły o ich harcie ducha, odwadze, ale i lotniczym kunszcie. Łukasz Sojka potrafi to docenić jak mało kto. W swojej nowej książce podąża sprawdzonym szlakiem opowieści o lotnikach, wykazując się nieomal dziecięcą fascynacją lotnictwem i dojrzałą narracją coraz bardziej doświadczonego pisarza. Operacja „Chastise” jest jedynie punktem wyjścia do znacznie szerszych rozważań Sojki na temat historii lotnictwa bombowego oraz strategii jego wykorzystania w RAF. Trudno zresztą byłoby poświęcić jednej misji 800 stron tekstu. Sojka miał doskonały pretekst, by nakreślić szerszy rys historyczny, w którym przeplatają się elementy indywidualnych historii lotników i dowódców, rozwój strategii i techniki oraz, mająca wpływ na te wszystkie aspekty, wielka polityka. Zwróćmy jednak uwagę, że w centrum tej fascynującej opowieści stoją ludzie, którzy tworzyli Bomber Command. A na samym szczycie Guy Gibson, postać nietuzinkowa. Taki brytyjski odpowiednik naszego Jana Zumbacha.

Może właśnie dlatego książka nie dłuży się i mimo pokaźnej objętości stanowi interesującą lekturę. Sojka jest utalentowanym autorem, który ogrom informacji udanie łączy z przystępnym stylem. Dynamika i plastyczność opisów sprawiają, iż czytelnicy nie mogą przejść obok książki obojętnie i zapewne wielu z nich udzieli się historyczny zapał autora. Zwróćmy także uwagę na dobór analizowanych tematów. Jak stwierdziłem wcześniej, „Chastise” to ledwie wierzchołek góry. Sojka pisze szeroko, stara się uwzględnić wysiłek alianckich dywizjonów bombowych i związane z ich działalnością współczesne kontrowersje. Duże miejsca, co nie powinno nikogo dziwić, poświęcono sir Arthurowi Harrisowi, który nie bez przyczyny nazywany był „Bomber Harris”, a u niektórych zapracował sobie na przydomek „Rzeźnika”. Sojka pokazuje konsekwencje alianckich bombardowań, ale nie szafuje wyrokami. Wciela się w postać historyka, który ma przedstawić fakty, a nie opinie. To tym bardziej ciekawe, zważywszy na wspomniany zapał autora – trzyma on jednak emocje na wodzy i, gdy już ocenia, robi to na chłodno.

Gdybyśmy mieli na coś ponarzekać, cóż, może autor pisze momentami zbyt szeroko? Może poświęca za wiele miejsca kwestiom pobocznym, które ubarwiają narrację, ale merytorycznie wnoszą do głównego tematu niewiele? Taki zarzut pewnie można by postawić, ale mimo sporej liczby stron do przeczytania nie byłem znudzony lekturą, co pokazuje, iż Sojka dobrze dobrał wątki, by wciągnąć czytelnika w świat lotnictwa. Pamiętajmy natomiast, że jakaś część dialogów została zbeletryzowana, a to oznacza, że niekoniecznie oddają rzeczywistość. Nie traktujmy zatem opracowania jako stricte dokumentu, choć raczej nie obawiałbym się ani przekłamań, ani prób manipulacji ze strony Sojki. Ma bowiem mocne oparcie w źródłach i taki materiał, który broni się sam, bez konieczności podkolorowania.

Sojki napisał swoją drugą książkę i drugi raz trafił w mój gust (a spodziewam się, że nie tylko w mój). Mogę zatem powiedzieć, że nie mogę się doczekać rozmowy z autorem i zapytania go o jego przemyślenia po ukazaniu się publikacji. Jestem przekonany, że ma jeszcze wiele ciekawych rzeczy do opowiedzenia! Przy okazji, za co pewnie będą mi wdzięczni czytelnicy „Skrzydlatej husarii”, postaram się go zachęcić do kolejnych publikacji.

Ocena: