„Zbrodnie bez kary” – recenzja książki

Rok wydania – 2006

Autor – Łukasz Kuźmicz

Wydawnictwo – AP-W „Sandra”

Liczba stron – 349

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – kwestia działalności bojówek ukraińskich na terenach południowo-wschodniej Polski z uwzględnieniem zbrodni popełnianych przez UPA.

Jakież było moje zdziwienie, gdy pewnego dnia otrzymałem maila z informacją o pojawieniu się książki „Zbrodnie bez kary” autorstwa mjr Łukasza Kuźmicza. Szybko zainteresowałem się publikacją, przede wszystkim ze względów czysto historycznych – rzadko miałem okazję studiować tematykę stosunków polsko-ukraińskich podczas II wojny światowej. Zafascynowała mnie też postać mjr Kuźmicza, który po latach zdecydował się sięgnąć do pamięci i zbieranych przez siebie dokumentów celem ukazania tragedii wołyńskiej ludności. Niezwykła inicjatywa ma tym większą wartość, iż autor książki był świadkiem dramatycznej rozgrywki z bojownikami Ukraińskiej Armii Powstańczej (UPA) i wiele historii mógł przytoczyć po prostu z autopsji, jako uczestnik wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat. Nie zostało mi nic innego, jak poprosić o egzemplarz recenzencki „Zbrodni bez kary”, który otrzymałem dosłownie w ciągu kilkunastu godzin wraz z piękną dedykacją. Zapadały mi również w pamięć słowa, iż dla autora nie ma nic cenniejszego niż zainteresowanie jego pracą. Major Kuźmicz może być zatem z siebie dumny – jego praca jest interesująca i z pewnością czytelnicy nie będą rozczarowani.

Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, gdy otrzymałem egzemplarz książki, było niezwykle estetyczne wydanie. Przestronny układ tekstu, ogrom zdjęć i dokumentów archiwalnych, tabele i graficzne opracowania struktur – to wszystko z pewnością ułatwia czytelnikom nawigację. Bez problemu można tutaj szybko znaleźć poszukiwane informacje. Od strony graficznej książka nie pozostawia zatem złudzeń – jest zrobiona profesjonalnie i nieskomplikowanie. Po zagłębieniu się w lekturę zacząłem odkrywać, iż wydanie nie jest jedynym plusem publikacji Łukasz Kuźmicza. Major posiada ogromną wiedzę w poruszanym temacie – tekst pełen jest szczegółów i barwnych opisów. Całość poprzedza obszerny wstęp przedstawiający nam historyczny kontekst tamtych dni. Niewątpliwie jest to strzał w dziesiątkę, gdyż, mając niewielką wiedzę na temat wydarzeń na Wołyniu, bardzo chętnie zapoznałem się z wstępnymi wiadomościami, które niejako naświetliły mi problem i pokazały, na czym należy się skoncentrować. Dalej książkę czyta się jednym tchem. Autor przedstawia nam niezwykłą historię i nie boi się mówić prawdy o dramacie polskiej ludności na terenach południowo-wschodniej Polski. Wydaje się, iż do tej pory rzadko mieliśmy okazję zmierzenia się z taką problematyką, co często wynikało z niechęci do rozdrapywania piekących jeszcze ran w naszej wspólnej, polsko-ukraińskiej, historii. Tym bardziej cieszy fakt, iż dostajemy produkt nastawiony na odkrycie kulisów wydarzeń lat czterdziestych ubiegłego wieku. Na koniec możemy skupić się na współczesnych reminiscencjach konfliktu, które wciąż obecne są w naszym życiu politycznym i historycznym. Niewątpliwie ta część książki była potrzebna, ot chociażby by pokazać, że „konflikt o Wołyń” może w wielu miejscach trwać do dziś, tyle że w zawoalowanej formie. Jest to niewątpliwie praca cenna, a jej bogactwo treściowe całkowicie maskuje drobne wady publikacji, na których skupimy się teraz.

Podczas czytania kilkukrotnie złapałem się na tym, że zamiast skoncentrować się na chłonięciu nowej dawki wiedzy, skupiam się na wyszukiwaniu błędów językowych, jakie przydarzyły się autorowi. Nie wszystko zostało wyłapane przez korektę i czytelnik może wyszukać tu i ówdzie drobne przeinaczenie. Nie zmienia to jednak ogólnego wydźwięku pracy – czyta się ją dobrze, momentami jako doskonałe sprawozdanie z wydarzeń na Wołyniu i nie tylko. Literówka nie jest w stanie zmienić pozytywnego bilansu, który otrzymujemy po zestawieniu wad i zalet. Plusy zdecydowanie górują nad minusami, a to cieszy, bowiem każdy z nas chce dostać do ręki produkt przygotowany w sposób profesjonalny.

W podsumowaniu ciężko powiedzieć coś, czego do tej pory nie stwierdziliśmy. Książkę czyta się szybko, tematyka jest niezwykle wciągająca i tajemnicza. Rażą nieco niedoróbki językowe, jednak nie wypaczają one przesłania ani sensu tekstów, co powoduje, iż rzadko zwracamy na nie uwagę. Autor z pasją opowiada o trudnych polsko-ukraińskich stosunkach, wchodząc w tematykę, która do tej pory omijana była szerokim łukiem – to z pewnością wielki plus książki mjr Kuźmicza – jest swoistą innowacją, traktuje o wydarzeniach, o których rzadko mamy okazję przeczytać. Co więcej, otrzymujemy relację z pierwszej ręki, ponieważ autor „był i widział”, a z krótkiej noty biograficznej zamieszczonej na odwrocie dowiadujemy się, iż jego losy bardzo szybko zostały splecione z tragicznymi wydarzeniami na Wołyniu. To z pewnością dodaje mu wiarygodności, tym bardziej że podpiera się dziesiątkami dokumentów, zdjęć i wspomnień wzbogacających tę dramatyczną relację. Książkę z pewnością warto przeczytać, zwłaszcza jeśli ktoś chciałby dotrzeć w mroczne zakamarki wołyńskich wsi, gdzie kilkadziesiąt lat temu rozegrały się prawdziwie tragiczne wydarzenia będące częścią naszej nowoczesnej historii.

Ocena: