„Żelazne rekiny Dönitza”, tom 2 – recenzja książki

Rok wydania – 2009

Autor – Mariusz Borowiak

Wydawnictwo – Alma-Press

Liczba stron – 685

Seria wydawnicza – brak

Tematyka – drugi tom monografii autorstwa Mariusza Borowiaka dotyczącej niemieckich okrętów podwodnych typu VII.

Niedługo przyszło nam czekać na kolejną część opowieści o niemieckich okrętach podwodnych typu VII, która wyszła spod pióra Mariusza Borowiaka. Ceniony autor historycznych publikacji marynistycznych powraca z kontynuacją bardzo dobrych „Żelaznych rekinów Dönitza”, które nie tak dawno temu recenzowałem. Tym razem polski autor zdecydował się na ciekawe rozwiązanie i całą swoją pracę poświęcił na opowiedzenie losów poszczególnych okrętów, które weszły do boju lub pozostały w sferze planów i marzeń hitlerowskiej machiny wojennej. Nie ulega wątpliwości, iż tego typu opracowanie jest niezwykle cenne, przede wszystkim dla pasjonatów historii Kriegsmarine. Z drugiej jednak strony pojawiają się poważne wątpliwości dotyczące tego, czy drugi tom sagi o okrętach typu VII to na pewno tylko i wyłącznie dzieło Borowiaka, czy też sprytnie pomyślana praca eklektyczna, łącząca w sobie dorobek wielu autorów zbierających informacje na temat poszczególnych jednostek.

W pierwszej kolejności musimy powiedzieć kilka słów o wydaniu drugiego tomu pracy Borowiaka. Styl graficzny tej części monografii nie odbiega wiele od tego, co zaserwowała nam Oficyna Wydawnicza Alma-Press przy okazji tomu pierwszego. Przygotowanie graficzne jest z pewnością bardzo schludne, prezentuje się elegancko, a wrażeń dopełnia porządna twarda okładka. Nie ma natomiast zdjęć okraszających historyczne teksty, co poczytać można za minus pracy. Książka została zbudowana według prostego, acz czytelnego schematu. Po krótkim wstępie autorstwa Mariusza Borowiaka następuje wykaz niezbędnych skrótów, a dalej mamy już główną część publikacji, w której przedstawione zostały poszczególne okręty typu VII. Na koniec wykaz flotylli U-Bootów i wreszcie bibliografia plus ciekawy dodatek w postaci rozrysowanych sektorów operacyjnych z map użytkowanych przez Kriegsmarine. Na koniec bardzo miły akcent osobisty, który z miejsca poprawił mi humor. Na tylnej okładce zamieszczonych zostało kilka słów zapisanych w recenzji pierwszego tomu publikacji, która ukazała się na łamach serwisu Sww. Jak zatem widać, i w takim miejscu można dostrzec ślady redakcyjne pracy nad historycznym portalem.

Zanim przejdziemy do oceny opracowania Borowiak należy powiedzieć kilka słów na temat schematu, wedle którego autor ten zbudował swoją książkę. Obok nazwy poszczególnych jednostek Kriegsmarine widnieje wyszczególniony typ U-Boota. Następnie do wiadomości czytelników podane zostały dane takie, jak numer poczty polowej, stocznia produkcyjna, data podpisania odpowiedniej umowy, data położenia stępki, wodowania, wejścia do służby, numer stoczniowy (w tym miejscu racjonalnym wydawało mi się umieszczenie nazwy stoczni i numeru stoczniowego bezpośrednio obok siebie), dalej wykaz jednostek, w których służył dany okręt, dowódców, data i okoliczności zatopienia, pozycja zatopienia i kwadrat marynarki, losy załogi i wraku oraz dorobek w okresie służby zawierający się w liczbie patroli i ewentualnych sukcesach w postaci zatopionych jednostek. Informacje, które przekazuje Borowiak są kompletne, brakuje luk. W niektórych momentach opisy okoliczności wydarzeń są lakoniczne. Zwraca jednak uwagę niezłe przygotowanie list sukcesów poszczególnych załóg, dzięki czemu można bez trudu odnaleźć punkt zatopienia danej jednostki. Sporządzenie tak bogatej listy z pewnością wymagało wielu godzin spędzonych w archiwach. Co więcej, autor nie zatrzymuje się na podstawowych jednostkach typu VII, ale rozszerza narrację, opisując losy okrętów opartych na schemacie VII, ale już zmodyfikowanych. Przekazuje też wiadomości o seriach U-Bootów, których produkcji nie rozpoczęto z różnych względów lub których produkcję zawieszono, co uniemożliwiło wejście nowych jednostek do służby. Reasumując, jest to doskonałe kompendium wiedzy na temat okrętów podwodnych typu VII od U-27 po U-2320. Tak sporządzona lista pozwala na szybkie odnalezienie poszukiwanych informacji. Tom drugi „Żelaznych rekinów Dönitza” reklamowany jest jako szerokie kompendium encyklopedyczne, pierwsze tak poważne opracowanie tego zagadnienia w Polsce. I tak z pewnością jest, choć nie wszystkie aspekty nowej pracy Mariusza Borowiaka muszą czytelnikom przypaść do gustu.

Zajrzyjmy zatem na www.u-boot.org lub www.uboat.net. Nietrudno się domyślić, iż obie witryny internetowe poruszają zagadnienia związane z działalnością niemieckich okrętów podwodnych. Obydwie są niesamowitym źródłem wiedzy na temat U-Bootów, prawdziwą skarbnicą, do której sięgają i którą stale rozbudowują pasjonaci z różnych krajów. W tym momencie powstaje pytanie – skoro tak wiele informacji jest aktualnie w Internecie, co tak naprawdę zrobił Borowiak? Ano zrobił sporo, dokładając chociażby wiele dokładnych wiadomości na temat poszczególnych U-Bootów i zbierając to wszystko w jedną świetnie skomponowaną całość. To taka jakby kompilacja tego, co powszechnie wiadomo, tego, do czego wszyscy mają dostęp, z danymi uzupełniającymi, bardziej szczegółowymi. Nie da się jednak ukryć, iż to także tego typu strony internetowe były źródłem wiedzy Borowiaka. Kilka zostało umieszczonych w bibliografii publikacji, co pokazuje, iż autor zapoznał się z dorobkiem internetowych twórców i w jakimś stopniu go wykorzystał. W efekcie rozmach jego pracy nieco maleje, choć i tak wrażenia pozostawia ogromne. Wystarczy porównać dane dotyczące konkretnych jednostek i od razu dostrzeżemy, że u Borowiaka opisy są lepsze, bardziej obszerne i kompletne. Inna sprawa, że o wielu U-Bootach można napisać monografie, o wielu takowe stworzono. Na tym jednak polega ujęcie encyklopedyczne, że już w samym założeniu informacje winny być skondensowane i rozbudowane do pewnego stopnia. U Borowiaka tak właśnie jest, a encyklopedyczne nazewnictwo jest jak najbardziej na miejscu.

Bardzo trudno jest sporządzić podsumowanie tego, co do tej pory napisałem. Z jednej strony jestem pod dużym wrażeniem opracowania i uważam, że jest to produkt bardzo bogaty treściowo i przygotowany w sposób merytoryczny z dużą dbałością o czytelnika. Z drugiej jednak strony można odnieść wrażenie, że to, co napisał Borowiak, nie jest aż takie odkrywcze, jakby się to mogło wydawać. Wiele z informacji zawartych w książce można znaleźć chociażby w Internecie, co powoduje, iż waga pracy zostaje zepchnięta na plan dalszy. „Żelazne rekiny Dönitza” oceniać należy jednak jako całość, jednolitą kompozycję, na którą składają się dwa tomy wydane w krótkim czasie. Oceniając ten produkt przez pryzmat połączenia obu książek w jedną strukturę, należy uczciwie przyznać, że Borowiak po raz kolejny odwalił kawał dobrej roboty. Czy była to robota potrzebna, zweryfikuje rynek. Czy była ona absolutnie samodzielna i oparta przede wszystkim na szukaniu nowości, zweryfikują czytelnicy, pasjonaci tematu, których najtrudniej będzie oszukać w tej kwestii. Ja oszukany nie zostałem, ale może być to kwestią braku doświadczenia w zakresie historii okrętów typu VII. Teraz na pewno jestem bogatszy o nowe wiadomości i wspaniałe źródło wiedzy, do którego zawsze będę mógł zajrzeć i swobodnie poszukać potrzebnych informacji.

Ocena: