Zbigniew Czeczot-Gawrak „Obóz w Łańcucie”

Siwą Bałtyk był prerią, siwą Bałtyk był łąką,
białą na niej twój rumak grzywę rozwinął pod szkwałem.
Tam pierwszy raz cię ujrzałem, marzeń mych amazonko,
tam pierwszy raz ujrzałem.

Welon twój jak w balladzie pochodnią rozgorzał
i jak łuna w szkarłatnej odbijał się fali.
Koń cwałował przez bryzgi spienionego morza;
– zginie! – wołali z brzegu. Cwałuj – wolałem – dalej!

Zginął, potknął się, upadł, zarżał, łen odwrócił,
ostatni błysk słońca grzywę ściął rozwianą;
i fantom amazonki w pustkę się obrócił,
puste i gorzkie morze gorzką pluło pianą.

Ocknąłem się; przez płaszcza mego kamienną zasłonę
patrzę. Drzewa z chmurami galopują w tańcu,
przy podpalonych drzewach jeńcy gdzeją dłonie,
park, na kratach tablica: Durchgangslager Łańcut.


Zbigniew Czeczot-Gawrak urodził się w 1911 roku. Był patriotą, nie bał się poświęceń dla ojczyzny. Walczył podczas kampanii wrześniowej, dowodząc jednym z plutonów 20. pułku piechoty działającego w składzie 6. Dywizji Piechoty podporządkowanej Armii „Kraków”. Autor wiersza „Obóz w Łańcucie” dodaje do tekstu krótkie objaśnienie, które warto zacytować: „Trzy dni temu oddziałowi niemieckiemu odbieraliśmy broń. Dwa dni temu nasza 6. Dywizja Piechoty okrążona pod Lubaczowem kapituluje. Dziś 22 września. Leżę na trawie z kilkoma tysiącami jeńców w przejściowym obozie w Łańcucie, w parku Potockich. Zimno, noc, siąpi deszcz, jeńcy dla rozgrzewki zapalają kilka drzew w parku. Majaki.” Czeczot-Gawrak nie zamierzał spędzić w niewoli reszty okresu wojennego. Uciekł z obozu i wstąpił w szeregi Polskiego Podziemia. Aktywnie działał dla Armii Krajowej. Walczył w Powstaniu Warszawskim, lecz udało się mu uniknąć kolejnego uwięzienia w niemieckim obozie jenieckim. Po wojnie pełnił funkcje dyplomatyczne, angażował się w działalność kulturalną. Zmarł w 2009 roku.