„Hitler proponował Polsce sojusz”

Informacje o źródle:

Link: http://media.wp.pl

Autor: Bogusław Wołoszański

Rodzaj materiału: felieton

Wersje językowe: polska

Tematyka: znany polski dziennikarz przedstawia kontrowersyjne tezy dotyczące przedwojennej historii

Wrażenia:

Nasza narodowa historia, szczególnie w kontekście II wojny światowej, wzbudza liczne dyskusje i kontrowersje. Łatwo jest po latach stawiać śmiałe hipotezy i wyciągać radykalne wnioski, gdy mamy wszyscy świadomość tego, jak potoczyła się historia i co Polakom zgotował los. Znany dziennikarz, twórca „Sensacji XX Wieku”, Bogusław Wołoszański, wielokrotnie pokazywał, iż jego kariera pisarska oparta jest na wyciąganiu na światło dzienne zagadek sprzed lat. Rozwiązywanie tajemnic to z pewnością zajęcie niezwykle ciekawe i absorbujące. Zwłaszcza, gdy idzie o… sojusz Hitlera i Polaków.

Bogusław Wołoszański zaczyna swój historyczny wywód od przypomnienia słynnej defilady Armii Czerwonej. Manewry wojskowe zakończyły się wielkim sukcesem, a licznie zgromadzeni możni ówczesnego świata przecierali ze zdumienia oczy, obserwując niewiarygodną potęgę, której przeciwstawić mogli nadwątlone siły. Tymczasem w III Rzeszy przemysł zbrojeniowy przestawiono już na odpowiednie tory, a machina wojenna powoli zaczynała działać na najwyższych obrotach. Anglicy i Francuzi rzekomo przerazili się potęgi Związku Radzieckiego i nagle zapałali miłością do Adolfa Hitlera. Następnie znany dziennikarz rusza do opisu stosunków polsko-niemieckich. I wyciąga wnioski co najmniej na wyrost. W opinii Wołoszańskiego wypowiedzi Hitlera o jego rzekomym podziwie dla Polaków należy traktować na poważnie. Co więcej, oferta, jaką złożył Rzeczpospolitej minister Ribbentrop miała stanowić o chęci… porozumienia z Polakami. Nic bardziej mylnego. Hitlerowi nie można było wierzyć, o czym wielokrotnie miał potem przekonać opinię publiczną. Zbiory jego kłamstw wypełniały niejedno przemówienie wodza III Rzeszy. Dlaczegóż wtedy miał niby mówić prawdę? Spójrzmy zatem na szczodrą ofertę złożoną Lipskiemu i Beckowi. „Polska odda Gdańsk oraz wyrazi zgodę na wybudowanie eksterytorialnej autostrady i linii kolejowej, które połączyłyby Rzeszę z Prusami Wschodnimi. To nie było żądanie, lecz propozycja ugody”. Jak dla mnie, chęć zaboru Gdańska to wybitnie autorytarne żądanie. Historycy postulują, iż przyjęcie rzekomej oferty Ribbentropa stanowiłoby pierwszy krok w kierunku podporządkowania Polski Niemcom. Co gorsza, krok, który mógłby zachęcić Hitlera do dalszych posunięć. Być może w ten sposób Polacy oddaliliby widmo wrześniowej klęski. Nie ulega jednak wątpliwości, iż byłaby to tylko namiastka pokoju, a Hitler wcześniej czy później zrealizowałby swoje plany. Hitler nie tylko nie chciał ugody z Polską, co później wyjątkowo wyraźnie pokazał Polakom i całemu światu, ale i nie dał podstaw do wysnuwania takich wniosków. Hipotezę o możliwym sojuszu wsadzić można między bajki. Mimo wszystko bardzo piękne bajki. Szkoda tylko, że brak w nich baśniowego happy endu.